środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 34

Myślę, że każdy chce mieć kogoś kto sprawia, 
że czujemy się lepsi niż jesteśmy i 
potrafimy zapomnieć o bliznach mimo, iż ich dotykamy.


-Czemu mu nie odpowiedziałaś?!- wydarła się na mnie- Przecież każdy zna odpowiedź- dodała szybko. Dobre pytanie. Muszę jej wszystko opowiedzieć. Muszę to z siebie wyrzucić.

Przyjechał do domu. Zwierzył się chłopakom, ale nie mógł usiedzieć na miejscu. Czuł, że musi z nią porozmawiać. W tym przekonaniu utwierdzili go również przyjaciele. Chciał usłyszeć cokolwiek. Nawet to, że żałuje. Ale niech to powie! Choć nie mógł sobie wyobrazić, gdy mówi, że ich wspólna noc była błędem. Jak będzie po tym wyglądało jego życie? Nie będzie się chciała już z nim nawet przyjaźnić. A przecież on ją kocha i nie potrafi bez niej żyć. Takie myśli nawiedzały go raz po raz. Nawet, gdy Leo i Sergi próbowali go zając czymś innym, on nadal błądził myślami przy rannej sprzeczce. Nie mógł zrozumieć o co chodzi. Jeszcze rano mówiła, że go kocha. Nie mogłaby kłamać w takiej kwestii. A może jednak? Nie wiedział co robić. Wrócił więc do domu. Było tu bardzo cicho. Na parterze nikogo nie było. Udał się do ogrodu. Zauważył tam dwie przyjaciółki, leżące na hamaku. Obejmowały się i rozmawiały. Wiedział, że nie powinien podsłuchiwać, ale to było silniejsze od niego. Było mu wstyd, ale jednak to robił.
-Powiesz mi w końcu czemu mu nie odpowiedziałaś? Przecież musiał się poczuć... Okropnie- odezwała się Antonella. Teraz tym bardziej piłkarz chciał podsłuchać ich rozmowę. Czuł, że musi to zrobić.
-Wiem jak się czuł. Patrzył na mnie takim wzrokiem jakby- Vicki nawet nie dokończyła. Nikt jej nie przerywał, ale chyba nie mogła znaleźć odpowiednich słów.
-Jakby co?- dopytywała Argentynka.
-Jakby w ciągu minuty przestał mnie kochać- odpowiedziała w końcu. Serce Marca fiknęło koziołka w dół. Naprawdę tak na nią patrzył? Nie zdawał sobie z tego sprawy. Nie chciał tego.
-Przecież wiesz, że to nie prawda. Marc poza tobą nie widzi świata. Jesteś dla niego wszystkim. Oddałby za ciebie życie i to nie są puste słowa. Nie raz to udowodnił- ktoś musiał sprowadzić Polkę na ziemię. To wrażliwa dziewczyna, ale jak mogła tak pomyśleć? On jej nie kocha? Co za bzdury! Miał ochotę wykrzyczeć to co właśnie mówił w myślach.
-Ale tak wtedy poczułam... Nie odpowiedziałam mu, ale nie żałuję tego co się między nami wydarzyło. Wręcz przeciwnie. Nawet gdy nie będzie chciał mnie znać, ja będę to pamiętała do końca życia i będzie to jedno z najwspanialszych wspomnień- wyznała, a jemu ulżyło. Poczuł się o kilka kilogramów lżejszy. Nie żałuje! Ona nie żałuje! Teraz chciał tańczyć, ale słowa Anto go zaciekawiły. A raczej odpowiedź jakiej udzieli jego ukochana.
-Nie rozumiem- Antonella wyglądała na zaskoczoną odpowiedzią przyjaciółki. Skoro go kocha to dlaczego mu tego nie powiedziała?
-Po prostu rano poczułam się jak dziwka. Przecież my nawet nie byliśmy razem, a ja już poszłam z nim do łóżka. Anto to był mój pierwszy raz. Cieszę się, że to on był pierwszy, ale co jeśli pomyśli, że jestem łatwa... Bo tak się zachowałam. Jak łatwa panienka z dyskoteki. Zawsze wyobrażałam sobie, że najpierw będą niesamowite randki, o których będę opowiadała wnukom. Nieśmiałe pocałunki, a dopiero potem... Będziemy się kochać. Naprawdę poczułam się źle i dlatego mu nie odpowiedziałam. Próbowałam samą siebie przekonać, że żałuję tego co się stało. Ale najzwyczajniej w świecie jestem łatwa- po tych słowach Polka się rozpłakała. Antonella przytuliła ją jeszcze mocniej i zaczęła pocieszać. Piłkarz wyszedł z domu. Poszedł do garażu i usiadł przy ścianie. Nie mógł na nią patrzeć w takim stanie. Nienawidził, gdy płakała. Oddałby wszystko, aby zastąpić jej łzy swoimi. Marzył, aby zobaczyć uśmiech na jej pięknej twarzy. Ten widok łamał mu serce. Wpatrywał się w czarny motor i miał wielką ochotę pojeździć. Wiedział jednak, że nie może tego zrobić. Najchętniej by ja przytulił i nie wypuścił z ramion nawet na sekundę. I  wtedy wpadł na wspaniały pomysł. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Po jakimś czasie płaczu zarówno Vicki jak i Anto usnęły. Obydwie udały się w krainę Morfeusza, gdzie każda z nich miała swój własny świat. Nie był on lepszy. Bo brakowało rzeczywistości i ukochanych osób. Bez takich ludzi nie można być szczęśliwym. Marc przyszedł po kilku godzinach, gdy opracował już swój plan. Zadzwonił do Leo, aby przyjechał po Argentynkę. Mogłaby zostać, ale nie chciał, aby Lio się martwił oraz wolał nie budzić kobiet. Po półgodzinie przyjechał razem z Thiago król piłki nożnej. 
-Wujek Marc!- zawołał mały, gdy tylko przekroczył próg domu piłkarza, który natychmiast przyłożył palec do buzi.
-Cii... Cześć szkrabie- przywitał się z chłopcem, którego od razu wziął na ręce. Oczywiście nadal uważał na rękę, ale nie mógł się powstrzymać, aby tego nie zrobić. Kochał dzieci i to kwestia bezsporna. 
-A gdzie ciocia Vicki?- zapytał synek młodej pary.
-Śpi z twoja mamusią- odpowiedział mu Marc. 
-To ciocia się ze mną nie pobawi?- spytał zrezygnowany i smutny. Aż serce się krajało, gdy się na niego patrzyło. Był taki biedny.
-Jutro ciocia będzie miała cały dzień dla ciebie- zapewnił go obrońca z numerem piętnaście na koszulce. 
-Naprawdę?- małemu od razu poprawił się humor.
-Co ty znowu wymyśliłeś?- Leo był zdezorientowany. 
-Mistrzu, idź włącz sobie bajeczki- polecił najmłodszemu z Messich, który bardzo chętnie przystał na tę propozycję.
-Dowiedziałem się dlaczego Vicki mi nie odpowiedziała- powiedział Marc, gdy tylko usiedli przy wyspie kuchennej. 
-No to opowiadaj- zarządził ciekawy Leo.
-Stwierdziła, że zachowała się jak łatwa panienka z klubu bo od razu poszła ze mną do łóżka. Nie wiem jak mogła tak pomyśleć. Nie jest łatwa, a tym bardziej nie jest jakąś tam laską. Tak siebie zwyzywała, że aż musiałem wyjść. Bała się, że pomyślę o niej tak samo jak ona o sobie. Wyobrażała sobie, że jak będzie miała chłopaka to będzie chodziła na randki, o których będzie opowiadała wnukom, a dopiero potem będzie się kochać. A że wyszło inaczej to stwierdziła, że jest łatwa- opowiedział mu całą historię. Nadal, gdy o tym wspominał bolało go gdzieś w klatce piersiowej. 
-To świetna wiadomość, ale powiedz mi lepiej skąd się o tym dowiedziałeś bo jak sądzę nie od Vicki- powiedział Lionel.
-Od Vicki- zapewnił Bartra. Przyjaciel spojrzał na niego znacząco- Noo... Podsłuchałem jak Vicki mówiła o tym Antonelli- wyznał, a Leo zaczął się cichutko śmiać. 
-Wiedziałem- powiedział między napadami śmiechu. Po chwili się uspokoił- Co z tym zrobisz?- zapytał. 
-Już to przemyślałem- stwierdził obrońca i opowiedział mu o całym przedsięwzięciu, które zrodziło się w jego głowie w garażu. 
-Stary, jak ci to wypali to będę bił pokłony- stwierdził Lio z uśmiechem.
-Żeby się udało to musicie mi pomóc- zauważył Marc.
-Na mnie i na Anto możesz liczyć- zapewnił- Wiem, że zachowała się dzisiaj w stosunku do ciebie nie fair, ale to więcej, niż pewne, że ci pomoże- dodał.
-Nie mam do niej pretensji. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że moja mała ma taką osobę. Anto nie pozwoli jej skrzywdzić i dobrze- oznajmił.
-Moja mała- powtórzył Leo- Wpadłeś po uszy młody- stwierdził.
-A wiesz co jest najlepsze? Że wpadłem i zdaję sobie z tego sprawę, a nadal chcę to kontynuować. To najwspanialsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała- wyznał z uśmiechem. W głowie cały czas miał piękną brunetkę. Leo obudził delikatnie Antonelle. Zaspana dziewczyna nie wiedziała, co się dzieje. Poszła na oślep ze swoim synem i mężczyzną życia do samochodu. Marc poszedł ponownie do ogrodu. Na hamaku nadal spała najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widział. Pogładził jej policzek i pocałował delikatnie w usta. To co wtedy zobaczył... To było cudowne. Czuł się jakby właśnie nauczył się latać. Po pocałunku Victoria się uśmiechnęła. Mimo że spała. Nie mógł jej przenieść do sypialni. Zapomniał o chorej ręce. Zabiłaby go, gdyby się o tym dowiedziała. Mógł o to poprosić Leo, ale nawet nie pomyślał. Wrócił do domu po kocyk z logiem Fc Barcelony. Położył się delikatnie obok Polki i ich przykrył. Noce w Hiszpanii są bardzo ciepłe, więc mają szczęście. Zrobił im zdjęcie, a potem zamknął oczy.
-Kocham cię kochanie- wyszeptał jeszcze i odpłynął w krainę Morfeusza. Nadal był z nią. Nie tylko ciałem, ale i duszą. Bo była dla niego niczym tlen. W jego śnie powietrze było mu potrzebne do życia. Więc była i ona.


I co? Jak myślicie, co może wymyślić Marc? To będzie coś fajnego czy może dziewczyny uznają to za beznadziejny pomysł? 

































5 komentarzy:

  1. Boże rycze wiesz?😭😍💓💕💕💕💕😭 Kocham cię i wiedz czytając tą ryczę💕💓💓😭😭

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcuś zabierze Vicky na randke to bardziej niż pewne :)

    NY

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju to takie słoooodkie ! :* Ja chce next / wieena czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, coś mi się wydaje, że to będzie świetny pomysł. I zapewne wiele osób się postara, żeby wypalił. Nawet Panda. ;D Już się nie mogę doczekać. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest idealny ������ kocham twoje opowiadania �� z niecierpliwością czekam na next

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)