wtorek, 7 czerwca 2016

Rozdział 33

"Wybierając partnera życiowego, 
musisz pamiętać dziecinko, że nie liczy się 
jak on wygląda, czy ile ma talentów, 
tylko jakie ma serducho 
-serducho dla innych ludzi i Ciebie"

-Ej! A ja?- jęknął, a Vicki wzruszyła tylko ramionami z uśmiechem. Piłkarz szybko wyskoczył z łóżka. Chwycił Polkę za nadgarstki i rozchylił jej ręce. Przycisnął swoje ciało do jej i chwycił za końce kołdry tak, że to on teraz opatulał ich ciepłym materiałem. Przytulał ją od tyłu i czuł, że to właśnie ta mała istotka nie jest jego światem, ale całym wszechświatem. Nie rozumiał jak mógł się tak wkręcić. Nie wierzył w miłość, dopóki jej nie poznał. Jego życie nabrało barw. Stał się innym człowiekiem. Był mniej nerwowy. Był mniej sarkastyczny. Był mniej chamski. Był mniej skryty. Był weselszy. Był spokojniejszy. Był cichszy. Był bardziej opanowany. Chciał się starać i to robił. Był zakochany. Nigdy nie sądził, że to możliwe. Był pewny, że to nie w jego przypadku. Pomylił się. Chociaż tak namiętnie bronił swojej teorii o braku miłości. Pocałował ją w szyję.
-Kocham cię- wyszeptał prosto w jej ucho.
-Kocham cię- powiedziała cichutko w odpowiedzi i chwyciła go za ręce, którymi tak mocno ją obejmował. Głowę oparła o jego tors. Myślała o tym, co się stało i jak teraz będzie wyglądała jej codzienność. Nie żałowała tego co się stało, ale... Właśnie. Czy wreszcie z nim o tym porozmawia? Odkąd się obudziła jej myśli błądziły wokół jednej jedynej rzeczy.
-Idę się ubrać bo pewnie czekają na dole- stwierdziła i zwinnym ruchem wyślizgnęła się z jego objęć. Marc widział po niej, że coś jest nie tak. Potrafił ją rozszyfrować w mgnieniu oka. Miał jednak nadzieję, że to przez chłopaków, którzy tu wpadli. Postanowił również się ubrać. Jutro ma kontrolę u lekarza, ale teraz nie obchodziła go ręka, a jego kobieta. Dokładnie tak wtedy pomyślał. "Moja kobieta"- te słowa odbijały się w jego głowie niczym echo. Na samo wspomnienie uśmiechał się do swojego odbicia w lustrze.


Zajrzałam do szafki, gdzie Marc włożył moje ubrania, które przyniósł niedawno z mojego domu. To co zobaczyłam wprawiło mnie w zdumienie. Oprócz wczoraj porwanej sukienki miałam do wyboru szorty i moje białe krótkie conversy. Gdzie jakieś koszulki? Dam sobie rękę uciąć, że zrobił to specjalnie. Poszłam go poszukać. Zastałam piłkarza w drugiej łazience. Rzuciłam w niego szortami. Był naprawdę zdziwiony moim zachowaniem.
-Specjalnie nie wziąłeś mi żadnej bluzki głupku- powiedziałam pewna siebie. On tylko nerwowo podrapał się po karku i zniewalająco się uśmiechnął.
-Bo chciałem i nadal chcę, żebyś założyła moją koszulkę- stwierdził. Z każdym słowem się do mnie przybliżał. W końcu trzymał mnie już w pasie. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Jego źrenice znowu były nienaturalnie wielkie.
-To jak będzie z tą koszulką?- zapytał nie odwracając wzroku.
-Jak przestaniesz się tak patrzeć- postawiłam warunek.
-Jak?- udawał głupiego. Dobrze wiedział o co mi chodzi. Dupek chciał to usłyszeć z moich ust.
-Tak jak teraz- zagrajmy więc w jego grę.
-A jak się patrzę teraz?- mądre pytanie, ale jestem lepsza.
-Tak jak jakieś dwie sekundy temu- odpowiedziałam triumfalnie.
-A jak patrzyłem się dwie sekundy temu?- nie to już za dużo jak dla mnie.
-Wygrałeś- stwierdziłam.
-To odpowiedz na moje pytanie- rzucił wesoło.
-Jakbym była jedyną kobietą na świecie i jeszcze te twoje źrenice- powiedziałam szybko, a on zachichotał.
-No to tak... Dla mnie jesteś jedyną kobietą na świecie. Poza tym patrzyłem na ciebie tak bo dziewczyna, którą kocham stoi właśnie przede mną w samej bieliźnie i jeszcze inteligentnie się ze mną droczy. Patrzę na jej usta i mam ochotę ją pocałować, ale wiem, że na tym by się nie skończyło, więc staram się nad sobą zapanować- oznajmił, a mi zaparło dech w piersiach. Nigdy, przenigdy nie usłyszałam tak pięknych słów. Wiedziałam, że są one jak najbardziej szczere.Nie mogłam wytrzymać i stanęłam na palcach i chciałam mu dać buziaka w usta, ale on zamienił to w prawdziwy pocałunek.
-Nie chcę, żebyś całowała się ze mną tak jak chciałaś- oznajmił. Byłam naprawdę zdezorientowana.
-Dlaczego?- zapytałam ciekawa odpowiedzi.
-Bo dla ciebie są zarezerwowane tylko te pocałunki, przy których oboje nie możemy oddychać- stwierdził.
-Jesteś głupi- powiedziałam szczęśliwa i dałam mu buziaka w usta, a potem uciekłam.Wybrałam sobie jego koszulkę, która naprawdę mi się podobała.
-Nie wiedziałam, że masz taką kozacką koszulkę- powiedziałam, gdy usłyszałam, że wchodzi do garderoby. Przełożyłam ją przez głowę i się do niego odwróciłam.
-Kozacka czy nie i tak lepiej wyglądasz bez niej- powiedział, a ja się zaczerwieniłam. Głupie rumieńce! Nawet gdybym chciała udawać, że nie ruszają mnie jego słowa, nie mogę. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Czułam, że się uśmiecha. Zresztą jak zawsze, gdy uda mu się zatkać mi buzię lub zawstydzić.
to taki typ.
-Nadal to robisz- oznajmił jak gdyby nigdy nic. Zdziwiona zadarłam głowę do góry i spojrzałam na niego znacząco.
-Co?- spytałam.
-Czerwienisz się przy mnie- odpowiedział z uśmiechem, który nie schodził mu z buzi od rana.
-A ty się szczerzysz od rana jak głupi do sera- musiałam się jakoś zrewanżować. Nie ma co, moja odpowiedź  była na poziomie. Nawet Sergi ma lepsze riposty. Zabrzmiałam jak pięciolatka, która oskarża kolegę o oszustwo w zabawie.
-A ty niezbyt i to mnie martwi- stwierdził. Tym zbił mnie z tropu na dobre. O co mu chodzi? Wyplątałam się z jego objęć.
-Możesz jaśniej?- poprosiłam.
-Cieszę się bo wczorajszą noc spędziłem z tobą, a dzisiaj się obok ciebie obudziłem. Mogłem wreszcie wyznać co czuję do ciebie od tak dawna i okazało się, że czujesz to samo. Dlaczego miałbym być smutny? Za to ty nie jesteś za wesoła. Żałujesz?- ostatnie jego pytanie bardzo mnie zabolało. Już miałam się odezwać, gdy do pokoju wpadł Sergi.
-Marc, chodź odwieziemy Rafinhe i Rafke do Neya, a potem pójdziemy z Leo na piwko- zaświergotał wesoło.
-Ty właśnie dopilnujesz, żeby wypił soczek, a ni piwko- zwróciłam się do Roberto, gdy tylko usłyszałam, co powiedział.
-Widać, że Vicki status twojej dziewczyny się spodobał- zażartował- Mała, obiecuję, że to będzie tylko jedno piwo- dodał i podniósł dwa palce do góry.
-Do szpitala potem pojedziesz z nim sam- stwierdziłam i wywróciłam oczami. Popatrzył na mnie jak na idiotkę, a potem jakby go olśniło.
-Zmiana planów brachu. Ja piję piwko, a wy z Leo soczek bo ktoś musi nas zawieść. Ale wpadka i to drugi raz- piłkarz miał dzisiaj naprawdę dobry humor. Wydaję mi się, że wypił już jedno piwo. Marc popatrzył na mnie wyczekująco. Chciał poznać odpowiedź, ale uznałam, że udam, iż tego nie widzę.
-Idź, dokończymy później- rzuciłam i chciałam go ominąć, aby pożegnać się z dziewczynami. Marc złapał mnie za nadgarstek.
-Ja chyba przeszkodziłem- zasugerował Sergi.
-Nie- odpowiedziałam.
-Tak- powiedział w tym samym czasie, co ja Bartra.
-Tak czy nie?- zapytał Marc. Wiedziałam, że chodzi mu o poprzednie pytanie, które zadał mi zanim wpadł tu loczek, ale ja jestem zbyt uparta, a może to po prostu głupota.
-Nie wiem, powiedziałam tak z grzeczności- udałam, że nie mam pojęcia o co mu chodzi. Popatrzył mi w oczy tak jak jeszcze nigdy. Pokręcił głową zrezygnowany i machnął ręką. Po czym wyszedł z pokoju, ciągnąc za ramię brata. Westchnęłam tylko i usiadłam na łóżku. Po chwili zeszłam na dół, ponieważ chciałam założyć mu temblaka i dać leki. Zastałam go w kuchni z Anto, która pomagała mu z ręką. Nie powiem, że ten widok mnie nie zabolał. Stanęłam w drzwiach jak wryta. Obydwoje mnie nie widzieli. Ktoś złpał mnie od tyłu. Odwróciłam się i zobaczyłam Sergiego. Odciagnął mnie stamtąd do ogrodu.
-O co się pokłóciliście?- zapytał prosto z mostu.
-O nic- odpowiedziałam smutna.
-Stałem tam i wszystko słyszałem. Potem Marc poprosił Anto o pomoc, a ona zdziwiona się zgodziła. Widziałem twój wzrok, gdy na nich patrzyłaś- mówił jak najęty.
-Nie odpowiedziałam mu na pytanie- wyznałam.
-I o to cała kłótnia?- spytał, nic nie rozumiejąc.
-Podczas kłótni prowadzi się dialog- pouczyłam go. Wbrew pozorom chciałam o sytuacji z Marciem zapomnieć. Nie o wspólnej nocy bo tego nie będę w stanie zapomnieć nigdy, ale o pytaniu, na które znałam przecież odpowiedź.
-Jak ważne było to pytanie?- zapytał po chwili ciszy mój przyszywany braciszek. Przełknęłam głośno ślinę.
-Jedno z najważniejszych, które kiedykolwiek mi zadał- powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Pytanie, na które oczekiwałem odpowiedzi przeczącej, ale myślę, że zasługuje na jakąkolwiek odpowiedź- usłyszałam glos Marca i zamarłam. Przez chwilę zapomniałam jak mam oddychać.
-Jedziemy Sergi- zwrócił się tym razem do brata. Wyszli, a klubowa 15 nawet na mnie nie spojrzała. Bolało, ale ja również go zraniłam. Myślę, że chyba jeszcze bardziej. Leo i gang Rafek (tak nazwaliśmy Rafaela i Rafaele) przyszli się ze mną pożegnać. Zdzwiłam się, że Anto nie przyszła. Pożegnaliśmy się w ogrodzie, a potem odprowadziłam ich do drzwi. W kuchni stała tam Anto z Marciem i Sergim.
-Mów co znowu zrobiłeś- powiedziała gniewnie Argenyynka, celując palcem w Marca.
-O co ci chodzi?- zapytał zdezorientowany piłkarz.
-O Vicki. Co jej znowu zrobiłeś?- ponowiła swoje pytanie. W tym momencie ogarnął mnie wielki smutek. Zawsze to on jest o coś obwiniany. Nic nie zrobił. To tylko i wyłącznie moja wina. Nie powinna na niego podnosić głosu. Znam go i wiem, że tego nie pokaże, ale na pewno go to zabolało. To również jego przyjaciele. Znają się dłużej i powinni trzymać jego stronę. Jedynym wytłumaczeniem może być fakt, że Anto też jest kobietą. Wiecie solidarność jajników i te sprawy.
-Nic- odpowiedział krótko, ale zgodnie z prawdą. 
-Nie pieprz! Zachwujesz się jakby kazała ci się odwalić, a ona jest smutna. Musiałeś coś zrobić!- krzyczała. Do kuchni przyszedł Leo i cała reszta.
-Może chce, żebym się od niej odwalił!- krzyknął tak głośno, że było go chyba słychać trzy domy dalej. Anto i ja, aż się wzdrygnęłyśmy.
-Marc uspokój się- powiedział Leo- Nie krzycz na Anto- pouczył go. Rozumiałam Lio. To w końcu jego kobieta. Jest matką jego dziecka. Nie mógł na to pozwolić, ale z drugiej strony rozumiem też Marca, który zachowuje się tak przeze mnie.
-Dalej niech sobie krzyczy! Ona się o niego martwi, spędza z nim każdą wolną chwilę, zaniedbuje przyjaciół bo przecież Marciem trzeba się zająć, a on i tak ma to w dupie!- tym razem Argentynka także krzyczała. Łzy pojawiły się w jej oczach. Nigdy nie widziałam takiej Antonelli. Uderzyły mnie słowa "zaniedbuje przyjaciół". Faktycznie, od jakiegoś czasu chyba to robię. Żadziej spotykam się z dziewczynami. Skoncentrowałam się na Marcu. Nie pamiętam, kiedy byłam z nią na zakpuach, w kinie lub na zwykłej kawie i nie płakałam. Od jakiegoś czasu tylko się jej żalę. Nie powinnam tak jej zaniedbywać. Muszę to zmienić. Musiała się czuć okropnie. Co ze mnie za przyjaciółka? Marc chciał już coś powiedzieć, ale mu na to nie pozwoliłam. Weszłam do kuchni, ponieważ wcześniej stałam za ścianą. Oboje nie mogli mnie widzieć. Ja za to ich obserwowałam. Anto, Marca i Sergiego, który co chwila otwierał usta, ale nie wiedział co ma powiedzieć. Pewnie uznał, że jesli Marc będzie chciał coś wyznać Argentynce to na pewno to zrobi. On sam niewiele wiedział.
-Anto, możemy pogadać?- przerwałam im tą bezsensowną kłótnię. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie.
-Jasne- mruknęła, ale nadal ciskała blyskawicami w piłkarza. Wszyscy wyszli, a my udałyśmy się do ogrodu. Usiadłyśmy na hamaku. 
-Przepraszam- powiedziałam.
-Za co?- zdziwiła się.
-Że ostatnio cię zaniedbałam. Nie pamiętam, kiedy spotkałyśmy się na kawie czy poszłyśmy na zakupy bez moich problemów związanych z Marciem- wyjaśniłam i spuściłam głowę jak małe dziecko, na ktore właśnie się nakrzyczało. Czułam się dużo gorzej. Za dużo osób ranię. Dlaczego?
-Spójrz na mnie- poprosiła, a ja niechętnie to zrobiłam. Miała łzy w oczach, tak samo jak ja- Czasami tak bywa. Nie powinnam tak reagować, ale poczułam się niepotrzebna. Nie obwiniam Marca o twój  brak czasu dla mnie, ale chciałam mu dowalić bo cię skrzywdził, a ty nadal jesteś moją kochaną siostrzyczką. Zawsze nią będziesz- po tych słowach rozpłakałam się jak głupia. Nie spodziewałam się takich słów. Dla mnie to były coś nowego. 
-Przepraszam, że tak cię zaniedbałam. Jesteś mi potrzebna i to bardzo! Nie mogłabym bez ciebie żyć. Kocham męczące zakupy z tobą, wygłupiać się, robić sobie szalone zdjęcia, które potem wysyłasz do naszych znajomych, zamazując siebie i robiąc ze mnie idiotkę. Kocham przyrządzać z tobą posiłk, które zdarza nam się przypalić bo się zagadamy. Niesamowite jest to, że zawsze mamy tyle tematów do rozmowy. Nigdy cię nie mam dość. Ty zawsze znajdujesz dla mnie czas, chociaż masz małe dziecko. Dla mnie jesteś niesamowitą osobą, moją siostrą. Obiecuję ci siostrzyczko, że teraz się wszystko zmieni- musiałam jej to powiedzieć. Zdałam sobie sprawę, że nigdy ode mnie nie usłyszała czegoś takiego. A przecież to było takie oczywiste. Rozpłakałyśmy się obydwie na dobre, po czym wtuliłyśmy się w siebie. Porozmawiałyśmy chwilę o tym i umówiłysmy się, że jutro idziemy na wielkie zakupy i do kina na jakąś fajną komedię. Jutro jest nasze.
-Ale Marca i tak zabiję- stwierdziła. Przygryzłam wargę. 
-Raczej mnie- powiedziałam.
-Czemu?- zapytała zdziwiona moją odpowiedzią.
-Bo...- opowiedziałam jej całą historię, zaczynając od wczorajszego popołudnia, kończąc na dzisiejszym poranku. 
-Czemu mu nie odpowiedziałaś?!- wydarła się na mnie- Przecież każdy zna odpowiedź- dodała szybko. Dobre pytanie. Muszę jej wszystko pwoiedzieć. Muszę to z siebie wyrzucić.


Jak wam się podoba? Może jakoś nie powala na kolana, ale coś tam wam nabazgrałam. Mam nadzieję, że jako tako się spodoba. W następnym rozdziale akcja będzie bardziej dynamiczna :)





























8 komentarzy:

  1. Jejku coś wspaniałego!! Ale dlaczego mu nie odpowiedziała?! Mam nadzieje ze kolejny jeszcze w tym tygodniu / wierna czytelniczka ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie całym sercem - tyle w temacie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. I ta końcówka! No nie, umrę przez Ciebie z ciekawości!

    OdpowiedzUsuń
  4. I ta końcówka! No nie, umrę przez Ciebie z ciekawości!

    OdpowiedzUsuń
  5. ZABIJE CIE💕💓💓💕 Koffam to opowiadanie💕💓💓💓💓 Nexta dawaj💓💕💕

    OdpowiedzUsuń
  6. ZABIJE CIE💕💓💓💕 Koffam to opowiadanie💕💓💓💓💓 Nexta dawaj💓💕💕

    OdpowiedzUsuń
  7. Noe lubie jak Marc i Vic sie kłócą ;-; czekam z niecierpliwością na następny ❤❤

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)