sobota, 5 marca 2016

Rozdział 23

Jeśli się postarasz, sprawy pójdą w dobrą stronę. 
Trzymasz życie w rękach, ty masz nad wszystkim kontrolę.

Smacznie spałam, gdy ktoś zaczął się dobijać na moją komórkę. Najpierw to zignorowałam, ale po trzech połączeniach postanowiłam odebrać. Usiadłam na łóżku, przetarłam oczy i przyłożyłam telefon do ucha.
-Nareszcie! Dzień dobry, kocham cię wstań siostrzyczko bo zaraz ruszamy do mej matki- śpiewał z samego rana Sergi. Tak, dobrze czytacie. On śpiewał. Chyba już nic mnie nie zdziwi w jego wykonaniu. Westchnęłam głośno i ponownie przetarłam oczy.
-Wstaje, pa- poinformował go w najbardziej jak się tylko dało skróconym komunikacie. Było dopiero przed ósmą. Jak ja ich nie lubię. Odłożyłam mojego Iphone na szafkę nocną, a sama poszłam do łazienki. Umyłam się, włosy rozczesałam i ułożyłam, a następnie ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do torebki i zeszłam na dół. Akurat wtedy do mojego domu wszedł Roberto i Marc. To ich wyczucie czasu. Uśmiechnęłam się do nich i im pomachałam. Sergi od razu do mnie podbiegł i zaczął ze mną tańczyć. Śmialiśmy się jak głupki. W końcu pomocnik mnie puścił i mogłam się przywitać z drugim piłkarzem. Jak zawsze na powitanie pocałowaliśmy się w policzek. 
-Ładnie wyglądasz skarbie- wyszeptał mi na ucho brat naszej kochanej pandy. Chyba się zarumieniłam się z tego wszystkiego. Sama nie wiem dlaczego. Mimo że chłopak chciał mnie wkurzyć ostatnim słowem to było to miłe z jego strony. Często mówi mi takie rzeczy. Zawsze szeptem, nigdy przy kimś. Jednak nie przeszkadza mi to. 
-Dziękuję Marcuś- również wyszeptałam, a on pokręcił z uśmiechem głową.
-Chcecie mi coś powiedzieć?- zapytał zaciekawiony Sergi. Ten tylko ma jedno w głowie. I to nawet nie jest seks jak u większości facetów. On myśli jedynie o tym czy jestem z jego bratem. 
-Właściwie to tak- zaczęłam, a oni obydwoje popatrzyli na mnie zdziwieni- Kiedy jedziemy?- spytałam jakby nigdy nic. Bartra cicho się roześmiał, a panda zaczęła ironizować. 
-Bardzo śmieszne Malicka- stwierdził i wyszczerzył się w szczerym uśmiechu loczek- Ale możemy już jechać bo jest po ósmej, prawie dziewiąta, a mieliśmy wyjechać o siódmej- dodał. Po tych słowach wyszliśmy z mojego domku, uprzednio patrząc czy wszystko jest powyłączane i zamknięte. Jechaliśmy oczywiście samochodem Marca. Nie wiem czemu, ale przeważnie nim jeździmy. Sergi od razu pobiegł do samochodu i rozłożył się na tylnych siedzeniach. Popatrzyliśmy na niego z obrońcą jak na idiotę. On jednak zamrugał rzęsami i cwaniacko się uśmiechnął. 
-No siadaj Vic do przodu- powiedział milutko- Tam, wiesz obok Marca- dorzucił nadal się szczerząc. Wtedy wszystko stało się jasne. Zrobiłam tak zwanego face palma, przewróciłam oczami i wsiadłam do przodu. Jego brat pokazał mu, aby puknął się w głowę i zasiał za kierownicą. Kiedy ruszyliśmy Sergi usiadł normalnie i zapiął się pasem. 
-A nie chcielibyście być razem?- zapytał po chwili. Odwróciłam się do niego i nie mogłam uwierzyć, ale on mówił to na poważnie.
-Gdybyśmy chcieli to byśmy byli- odpowiedziałam powstrzymując się od jakiegoś komentarza. 
-A ty Marc?- spytał tym razem braciszka.  
-Skąd ty masz takie pytania?- odpowiedział mu pytaniem na pytanie.
-Nie wiem, przyszły to wpuściłem- stwierdził, a my zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Jego teksty po prostu są najlepsze.
-Ale wiecie, że zachowujecie się jak stare małżeństwo- bardziej stwierdzi, niż zapytał. Zwariuję przez te trzy i pół godziny jazdy z nim. Słowo daję, że zwariuję. Z kim ja się w ogóle zadaję.
-Czemu tak myślisz?- dopytywał zaciekawiony Bartra, który był również niezmiernie skupiony na drodze. 
-Drażnicie się ze sobą, ale nie kłócicie, a ja się pokłócicie to zaraz się godzicie. Ogólnie to dostałaś fajnego misia od tego głąba, a on nigdy nikomu nie dał prezentu na przeprosiny. W ogóle zmusić go do przeprosin to jakiś cud, zrobi wszystko o co go poprosisz, uczył cię grać w piłkę, bronił cię i...- nie dane było mu już dokończyć.
-Po pierwsze to ze wszystkimi się drażnimy. Po drugie to chyba dobrze, że się szybko godzimy. Po trzecie to miś jest super, ale jest tylko mój i zabraniam ci nawet na niego patrzeć. Dlatego pomijamy fakt o przepraszaniu bo nie widziałeś misia. po czwarte to naukę gry w piłkę wszyscy traktujecie jak coś arcy ważnego. Po piąte nie gadamy o takich sytuacjach jak te z klubu- wymieniałam, a on chłonął każde słowo jak gąbka. Chciało mi się z niego niezmiernie śmiać.
-Po piąte powinieneś się czuć chociażby skrępowany zadając takie pytanie. Po szóste kupiłem też mamie na przeprosiny prezent. Po siódme jesteś głupi. Po ósme zachowujesz się tak samo. Po dziewiąte zajmij się czymś- dokończył Marc. Sergi usiadł, spuścił lekko głowę i chyba zastanawiał się nad swoim zachowaniem. Popatrzyłam się na Bartre, a on na mnie. W końcu wybuchnęliśmy śmiechem. Roberto wyglądał tak śmiesznie, gdy tak siedział i już nic nie mówił.
-Jacy oszuści! Udają, że się obrażają- krzyczał wesoło jak małe dziecko. Zdjęłam buty i położyłam sobie nogi na siedzeniu jak to miałam w zwyczaju- Ja nic już nie mówię, ale Marc nikomu nie pozwala tak trzymać nóg w jego własnym cacku- oznajmił. Co mu się dzisiaj stało w głowę? Błagam, niech choć trochę znormalnieje. Chociażby do swojego poziomu głupoty bo teraz to wychodzi poza skalę.
-Już tak jechała tysiące razy- powiedział obojętnie Bartra, a Sergi wytrzeszczył oczy. Jechaliśmy przez chwilę w ciszy. Miałam ochotę iść spać. Oparłam się o okno i miałam taki zamiar.
-Vic śpisz?- zapytał lokowaty.  Zwariuję! Autentycznie. 
-Tak- odpowiedział już trochę poirytowana.
-A mogę twoją torebkę?- spytał, a ja w jednym momencie oderwałam się od szyby i spojrzałam na niego jak na wariata. Jednak szybko machnęłam ręką i rzuciłam swoją własność do tyłu. Cokolwiek byle dał mi się wyspać. Obudziłam się po jak się okazało czterdziestu minutach. 
-Ooo wstałaś- zaświergotał Sergi. 
-No wstałam, wstałam- powiedziałam i spojrzałam na naszego kierowcę. Patrzył na mnie. Tak myślałam. Czasami tak mam, że czuję te spojrzenia. 
-Patrz na drogę mośku- zwróciłam się do niego. On uśmiechnął się i zrobił to, co powinien. Czytaj jako: posłuchał mnie i zrezygnował z próby zabicia naszej świętej trójcy. 
-A co to jest?- zapytał Roberto i zagrzechotał mi czymś przy uchu. 
-Tabletki- odpowiedziałam mu, gdy zauważyłam tylko nieodłączną część mojego życia.
-Na co?- dopytywał. Normalnie jak z małym dzieckiem. Jednak zauważyłam, że Marc też się tym zaciekawił. 
-Na uczulenie. Muszę je nosić zawsze przy sobie- wyjaśniłam.
-Na co jesteś uczulona?- spytał tym razem hiszpański obrońca.
-Na jad pszczół, roztocza i na pyłki roślin, ale z połączeniem mojej astmy to może być groźne- odpowiedziałam. Niezły mamy temat do rozmowy, nie ma co.
-Masz astmę?- zapytali równocześnie. 
-Tak, ale bardzo lekką i nie muszę jej leczyć. Wystarczą odpowiednie leki na wszelki wypadek- wytłumaczyłam. 
-Przynajmniej tyle- stwierdził Sergi. Dalsza podróż zleciała nam dość szybko. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jak to zawsze z nami bywa dużo się także śmialiśmy. W między czasie zadzwoniłam również do Anto i Rafy, aby powiedzieć im, gdzie jestem. Były zdziwione tym wyjazdem, ale gdy tylko opowiedziałam im jak to było wszystko zrozumiały. To byli po prostu piłkarze Fc Barcelony. Tak samo było z wakacjami. Chyba muszę się pomału przyzwyczajać, że mogę zostać poinformowana, iż na drugi dzień jadę na drugi koniec mojej kochanej Hiszpanii. Po jakimś czasie dotarliśmy do celu. Marc zaparkował na podjeździe małego, ale nowoczesnego i bardzo ładnego domku.Wiem tyle, że chłopaki kupili go swojej mamie, gdy zaczęli zarabiać. Wcześniej mieszkali gdzieś na obrzeżach Walencji. Z domu wyszła uradowana gospodyni. Nic się nie zmieniła. Czarne włosy nadal lśnią na jej głowie, szeroki uśmiech przyozdabia twarz, a oczy są pełne blasku. To takie niesamowite. Wyściskała naszą trójkę na raz, a potem zaprosiła do środka. Chciałam wziąć swoją walizkę, ale wiadomo, że wśród nas jest prawdziwy samiec alfa. Mowa tu o Marcu. Sergi był taki zakręcony, że nie ogarniał dzisiaj niczego. Przeszliśmy do salonu, a tam ciocia Manuela po raz kolejny nas wyściskała i wycałowała. 
-Vicki Hiszpania ci służy, wypiękniałaś jeszcze bardziej- powiedziała uradowana- Mam rację Sergi?- zapytała syna. On chytrze się uśmiechnął, co mogło znaczyć tylko, że coś kombinował.
-Zapytaj się Marca- oznajmił wesolutko.
-Czemu?- spytała pani domu.
-Bo ja nie będę obiektywny- ciągnął, a jego mama patrzyła na niego podobnie jak my.
Sergi jaśniej- rozkazała Hiszpanka.
-No bo Vic jest moją siostrzyczką i widzę ją codziennie, więc zawsze powiem, że jest super, ekstra śliczna i w ogóle- wyjaśnił. Znaczy tak prawie.
-A co z tym wspólnego mam ja?- dopytał tym razem Marc.
-Aaa zapomniałem o tym powiedzieć. Widzisz mamusiu moja, droga, kochana bo oni to się w sobie chyba zakochali- wytłumaczył, a my zaczęliśmy się śmiać. To jest idiota. Naprawdę. Kocham go, ale to co gada to takie głupoty. Nawet nie chcę mi się już na niego złościć. 
-Szkoda, że ty się nie zakochałeś w swoim mózgu- dogadał mu brat. 
-Sergi, powiedz nam. Jak tam u twojej dziewczyny?- zapytałam jakby nigdy nic. On w jednej chwili pobladł. 
-Masz dziewczynę? I się nie pochwaliłeś?- no to teraz czeka go rozmowa z mamusią. Zaczęliśmy się z niego śmiać z Bartrą.
-To wy sobie porozmawiajcie, a ja zaprowadzę Vic do pokoju- zakomunikował Hiszpan, chociaż chyba go nawet nie usłyszeli. Chwycił mnie za nadgarstek i lekko pociągnął na górę.
-Co mu odwaliło?- zapytałam ze śmiechem, gdy szliśmy po schodach.
-Dobre pytanie mała- powiedział również się śmiejąc. Otworzył przede mną białe drzwi i przepuścił pierwszą. 
-Widzę, że nadal gramy dżentemena- stwierdziłam wesoło.
-Ja nie gram, ja nim jestem skarbie- oznajmił. Weszliśmy do pokoju, który był dziwnie znajomo urządzony. Trzy szare ściany idealnie komponowały się z czerwoną ścianą. Na przeciwko mnie znajdowało się duże okno z wyjściem na balkon, a stamtąd był widok na ogród. Łózko nie było ani małe ani duże, ale w sam raz. Pościel miała motyw czarno białego logo Fc Barcelony. Była tu również szafa koloru szarego, który był jaśniejszy, niż ten na ścianach. W kącie leżało kilka piłek. Obok znajdowało się biurko, nad którym wisiało kilka półek. Były one wypełnione po brzegi pucharami i medalami. Uśmiechnęłam się na sam ten widok. Na ścianie wisiało kilka zdjęć w czarnych ramkach. Jedno z Marca z Sergim, drugie ich z ciocią Manuelą, trzecie z całą drużyną i czwarte bardzo stare zdjęcie dwojga uśmiechniętych ludzi. Mężczyzna ze zdjęcia przypominał z wyglądu... Moje przemyślenia przerwał piłkarz. Stał obok mnie i także patrzył na tą fotografię.
-To moi rodzice. Jedyna pamiątka jaką mam- powiedział. Chciał ukryć żal, smutek, przygnębienie, ale dobrze wiedziałam, że to tylko maska. Bolało go to, że obok niego nie ma biologicznych rodziców. Przytuliłam się do chłopaka, a on objął mnie ramieniem. 
-Jesteś bardzo podobny do taty- stwierdziłam z uśmiechem. Na jego twarzy także pojawił się mały uśmieszek. 
-Cóż mój tata był cholernie przystojny-  oznajmił ze śmiechem. Roześmiałam się głośno i walnęłam go w ramię.
-Jesteś cholernie skromy, wiesz?- zapytałam. On wypiął dumnie pierś i spojrzał na mnie z góry.
-Oczywiście, że jestem skromy mała- powiedział- Ale ja słyszałem, że ci Barcelona służy- zaczął się nabijać.
-Hiszpania ciołku- sprostowałam. Usiedliśmy oboje na łóżku opierając się o ścianę. W sumie to prawie leżeliśmy, ale nie ważne. 
-A tak na poważnie to jak się czujesz w Barcelonie?- zapytał. Zdziwił mnie tym pytaniem, ale znałam już na nie odpowiedź. 
-Jak w domu. Nie chciałabym już stąd wyjeżdżać. Na początku nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, że tu przyjechałam, ale teraz wiem, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Zaczęłam żyć jak normalny człowiek, mam wspaniałych przyjaciół, kumpluję się ze swoimi idolami, byłam na meczach mojej kochanej Barcelony i jestem szczęśliwa- rozgadałam się troszkę. 
-Mam tak samo. Nie wyobrażam sobie teraz mieszkać, gdzie indziej. Nie chodzi mi o piłkę, ale ogólnie. Nawet po zakończeniu kariery chciałbym mieszkać w Barcelonie. To miasto ma klimat, niesamowitych ludzi, mam tam przyjaciół, znam już wszystko- powiedział. Rozumiałam go doskonale. Czułam to samo, co on. 
-Czyli będziesz do końca życia na mnie skazany- stwierdziłam ze śmiechem. 
-Jak ja to przeżyję- udawał przerażonego, a ja nie mogłam się nie roześmiać. Zabrałam piłkarzowi full capa i założyłam na swoją głowę. Był trochę za duży, więc go sobie odpowiednio wyregulowałam. Chłopak tylko patrzył na to pobłażliwie. 
-Całe życie z zabieranym full capem- westchnął i zaczął się chichrać pod nosem. Wyjęłam telefon i zaczęliśmy robić sobie zdjęcia. Wygłupialiśmy się przy tym jak dzieci oraz robiliśmy głupie miny. Marc wrzucił jedno z takich zdjęć na portale społecznościowe z mojego konta i podpisał: "Polish girl and Spanish man it's explosive mixture :)"
-Jak będziesz miała tyle lat co ja to będziesz kobietą- stwierdził i się wyszczerzył. Z kim ja się zadaję? I tak ich uwielbiam.
-Tak w ogóle to fajne medale- powiedziałam i podeszłam do półek, gdzie się zdobywały jego zdobycze. Przeczytałam napisy na kilku z nich. Dużo ma ich za zawodnika meczu. Pełno statuetek, pucharów.
-To nie wszystkie- oznajmił i się szeroko uśmiechnął- Nazbierało się tego trochę przez te kilkanaście lat- dodał. Gdy o tym mówił to aż oczy mu błyszczały. Sam mówi, że piłka uratowała mu życie. Ja uważam, że nawet bez niej by się ogarnął. Jest cholernie silny. W końcu zeszliśmy na dół.
-Ooo miałam was wołać bo obiad już jest na stole- powiedziała wesoło ciocia Manuela. Nakryliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Takie wspólne posiłki to naprawdę fajna sprawa. Jedzenia jak zawsze było pyszne. Ta kobieta ma do tego istny talent. 
-Jak tam ci się żyje w Barcelonie Vic?- zapytała gospodyni. Marc spojrzał na mnie znacząco. Rozśmieszyło nas trochę to pytanie. Przed chwilą o tym rozmawialiśmy.
-Bardzo dobrze. Chłopaki się mnie stamtąd nie pozbędą- oznajmiłam.
-A miałem nadzieję cię zostawić tutaj i uciec- jęknął "niezadowolony" Sergi. Po kim on jest taki głupiutki... Oczywiście wszyscy się z tego śmialiśmy. Można mówić, co się chce, ale bez tych głupich, czasem nawet pozbawionych sensu komentarzy piłkarzy już nie mogłabym żyć. Przyzwyczaiłam się do tego i nie chciałabym tego zmieniać.
-Chłopaki dają ci chociaż trochę żyć?- zapytała ze śmiechem.
-Czasem jest ciężko- zaśmiałam się, a ona ze mną. Rozmawialiśmy tak jeszcze do wieczora. Potem oglądaliśmy różne filmy. Poczułam się jak w prawdziwym domu i tego mogłam im zazdrościć. Ciocia Manuela stworzyła im taką rodzinną atmosferę, że głowa mała. Podziwiam ją za to.
-Ja już pójdę spać, dobranoc- oznajmiłam. Wszyscy się ze mną pożegnali.
-Podoba ci się mój pokój siostra?- zapytał na odchodne Sergi. Spojrzałam na niego pytająco. Czy ja, aby nie śpię w sypialni Marca? 
-Śpi u mnie- obojętnie odpowiedział za mnie Bartra. Czyli nic mi się nie pomyliło. Pocałowałam w policzek ciocię Manuelę. Uśmiechnęłam się do nich i poszłam na górę. Widać było, że Sergi nadal jest zdziwiony słowami swojego brata, chociaż nie wiem dlaczego. Byłam już naprawdę zmęczona. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, rozczesałam włosy i położyłam się spać.


Czy Sergi o czymś wie o czym nie wie Victoria? Jak wyjaśnić jego zachowanie? Dlaczego się tak dziwił na słowa, że Vicki śpi w pokoju Marca? Jak minie im ten tydzień?























13 komentarzy:

  1. Mam nadzieje że oni się tam tylko nie pozabijają haha :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No wiec tak tydzień minie im napewno bosko , myśle że Sergio może o czymś wiedzieć , ale nie mam pojęcia dlaczego się tak dziwi :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj masz talent ! �� Czekam na szybki next kochana i rozwiazanie tej zagadki zachowania Sergiego ��/wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie jest! <3 Matkoo jak ja czekam na Twoje rozdziały ;o ;**
    Sergi dziś rozwalił system xd Niezłe dochodzenie robi co do Vicki i Marca haha ;3
    Czekam na kolejny, oby jak najszybciej! <3/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. Oni są tak bardzo aww i kcosnfkdlx i kocham ich ❤❤ hahah Sergi najlepszy :") czekam na następny skarbie ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. No świetny!Może przeżyją cały ten tydzień w jednym domu :") Pisz next bo nie mam co czytać :D
    I zapraszam do siebie na opowiadanko o Neymarze ❤
    http://opowiadania-neymar.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, może XD Postaram się pisać jeszcze więcej XD

      Usuń
  7. Jak ja ich uwielbiam! <3 Sergi to taki śmieszek. ;D Czekam niecierpliwie na kontynuację, kochana. ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)