piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 26

"Liczy się poświęcenie, więc gdy ktoś bliski tonie, 
Ty się nie wahaj i podaj mu swe dłonie."

Od naszego wyjazdu do Walencji minęło już kilka dni. Wróciliśmy do Barcelony w dobrych nastrojach. Mogło się wydawać, że wszystko jest jak w najlepszym porządku, ale nie było tak do końca. Od powrotu do stolicy Katalonii dostaję dziwne sms-y. To niektóre z nich:
"Witam z powrotem :)"
"Zapomniałaś o mnie?"
"Zostaw tych piłkarzy skarbie"
"Zawsze będziesz moja"
"Jeśli nie będziesz ze mną to z nikim"
"Będziesz ze mną czy ci się to podoba czy nie"
Na początku myślałam, że to jakieś żarty, ale to chyba jednak nie to. Wstałam dzisiaj o piątej rano, gdyż nie mogłam spać. Zrobiłam sobie kakao i myślałam nad tą całą sytuacją. Od kilku dni słabo sypiam, jestem trochę nerwowa, czuję się źle psychicznie. Męczy mnie to. Chwilę po siódmej dostałam kolejnego SMS-a o treści: "Wracasz ze mną. Pamiętaj, że jesteś moją własnością". Coraz bardziej przerażały mnie te wiadomości. Nie miałam pojęcia co mam zrobić. Po moich policzka pociekły łzy, których nie mogłam w żaden sposób zahamować. Bałam się. Postanowiłam iść pod prysznic. Po kąpieli, ubrałam się i związałam włosy w luźnego koczka. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Położyłam się na łóżku, a z moich oczu pociekło kilka łez. Zmęczona zasnęłam. Śnił mi się jakiś chłopak, którego twarzy nie widziałam. Miał na sobie kaptur. Ubrany był cały na czarno. Bił jakąś dziewczynę. Ona skulona siedziała w kącie i czekała na kolejny jego cios. Ale chwila, chwila. Tą tajemniczą dziewczyną byłam ja. Znów powracają koszmary. Za nim byli wszyscy moi przyjaciele. Lewitowali w powietrzu. Głowy mieli spuszczone w dół. Wyglądali jakby byli martwi. Oni byli martwi! To niemożliwe! Chłopak z całej siły uderzył kobietę, a ja poczułam wtedy czyiś dotyk na ramieniu. Poderwałam się z łóżka jak poparzona. Spojrzałam przed siebie przerażona i zobaczyłam Marca i Sergiego.
-Spokojnie skarb, to tylko sen- powiedział Bartra i mnie przytulił. W jednej chwili Sergi popchnął swojego brata tak, że ten stracił równowagę, ponieważ kucał i teraz leży na ziemi. Sam Roberto mnie przytulił.
-Wreszcie się do ciebie dopchałem. Ostatnio ta przylepa nikomu na to nie pozwala- stwierdził rozbawiony. Sama zaczęłam się z tego śmiać, chociaż nadal myślałam o tym śnie. Przeraził mnie. Właśnie dostałam kolejnego sms-a. Na całym ciele poczułam zimne dreszcze. Sięgnęłam po telefon.
-Idę do kuchni!- zawołał wesoło Sergi. Pokazałam mu kciuka w górę i odczytałam wiadomość.
"Zabiję każdego, kto się do ciebie zbliży. Każdego!"
Przełknęłam głośno ślinę. Zablokowałam urządzenie i spojrzałam na Marca. Patrzył na mnie z taką troską.
-Powiesz mi co się dzieje?- zapytał. Tego się akurat nie spodziewałam. Bezpośrednio, prosto z mostu to w jego stylu. Mam go okłamać? Jak? On zna mnie już na wylot. Wie kiedy mówię prawdę, a kiedy nie. Jednak nie mogę mu o tym powiedzieć. To nie jest takie proste. Ta osoba może być zdolna do wszystkiego. A co jeśli? Jeśli to Adrian... Nie. Na pewno to nie on. Muszę myśleć logicznie. 
-Nic, czemu pytasz?- spytałam, udając głupią. Sama dobrze wiem, że moje zachowanie nie jest takie jak zawsze, ale nie mogę go narażać. On będzie chciał mi pomóc, a to się może źle skończyć.
-Widać, że mi ufasz- powiedział ironicznie- Zresztą powiesz jak będziesz chciała- dodał, machnął ręką i poszedł chyba do kuchni. Wtedy przyszedł zdziwiony Sergi.
-A on co taki wkurzony? Nie ważne! Zbieraj się idziemy na plażę- zaświergotał wesoło.
Ale...- chciałam zaprotestować, jednak nie mogłam.
-To był rozkaz, nie pytanie- stwierdził i zrobił te swoje słodkie oczka- Będzie Anto i Cor- prosił dalej.
-Idę założyć kostium- oznajmiłam i udałam się do mojej garderoby. Wszystko będzie dobrze. Będę z moimi przyjaciółmi. Porozmawiam z Antonellą. Jeszcze Marc się na mnie obraził... Nie chciałam, aby tak to wszystko wyglądało. Jak widać nawet barcelońskie szczęście kiedyś się kończy. Ubrałam strój kąpielowy, wzięłam torebkę i zeszłam na dół. 
-Idziemy?- zapytałam chłopaków. Marc bez słowa wyszedł i skierował się do samochodu.
-Pokłóciliście się?- zapytał Sergi, gdy zamykałam drzwi. Musiał widzieć moją minę. Oczy zdradzały wszystko. Bolało mnie to, że tak pomyślał. Jest przecież najważniejszą osobą w moim życiu. Zżyłam się z nim jak jeszcze z nikim. On jednak uważa, że mu nie ufam. Wcale tak nie jest. Wręcz przeciwnie... Ufam mu jak jeszcze nikomu. Gdy mówi, że będzie dobrze to wiem, że tak będzie. Jeśli zapewnia mnie, że jestem przy nim bezpieczna to tak się też czuję.
-Przejdzie mu- odpowiedziałam trochę wymijająco. Wsiedliśmy do samochodu. Marc dzisiaj prowadził. Loczek próbował wciągnąć naszą dwójkę do rozmowy. Gadał o wszystkim, abyśmy tylko zaczęli mówić. Żadne z nas się jednak nie odezwało. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Szłam z przodu, a chłopaki za mną. Nie wiem o czym rozmawiali, ale od razu poszli do morza. Bartra zły rzucił swoje rzeczy obok moich i wszedł do wody, a za nim pobiegł Sergi. Na ręczniku leżała tylko Antonella. Przywitałam się z przyjaciółką buziakiem w policzek. Rozebrałam się z sukienki i zostałam w samym kostiumie. Wtedy dostałam kolejnego sms-a. 
"Pociągasz mnie jeszcze bardziej bez tej koszulki"
Od razu przerażona założyłam tunikę, którą miałam wcześniej na sobie.
-To się jeszcze nie skończyło?- zapytała zaniepokojona Antonella. Pokręciłam przecząco głową- A powiedziałaś Marcowi o co chodzi?- zadała kolejne pytanie. Popatrzyłam na nią zdziwiona.
-Był u ciebie?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Tak. Bardzo się o ciebie martwi. Unikasz go, nie patrzysz mu w oczy, gdy pyta co się dzieje. Zauważył też, że dziwnie się zachowujesz, gdy weźmiesz telefon do ręki. Nie mówisz do niego Marcuś. Zapomniałaś ostatnio jakiś bransoletek założyć. Jesteś niewyspana. Mniej się śmiejesz. Nie jesz tostów z Nutellą. On zauważa nawet najdrobniejsze szczegóły. Zna cię na wylot i się o ciebie zamartwia- wyznała wszystko, a mi było tak bardzo przykro. Faktycznie od kilku dni go unikam. Tak jak większość osób oprócz Anto. Tyle, że Marc jest dla mnie naprawdę ważną osobą.
-Dzisiaj mi powiedział, że mu nie ufam- powiedziałam smutna.
-A powiedziałaś mu, że tak nie jest?- zapytała, a ja spuściłam głowę w dół- On czuje, że nie mówisz mu wszystkiego- stwierdziła. Dobrze o tym wiedziałam. 
-Wiem, ale przeczytaj co ostatnio mi pisze ten kretyn. Chce zabić moich przyjaciół, każdego, kto się do mnie zbliży. Nie wiem już co mam robić- byłam w kompletnej rozsypce. Nie dawałam sobie rady. Chciałam się wtulić w Marca i myśleć o tym czy coś mu może przeze mnie grozić. Argentynka wzięła mój telefon i zaczęła czytać. 
-Przyszedł nowy- poinformowała mnie przyjaciółka. Spojrzałam smutno na ekran telefonu.
"Potnę tego nędznego piłkarza, który cały czas się na ciebie gapi. Jak on tam ma? Bartra? To będzie dowód mojej miłości do ciebie"
Rozpłakałam się. Po prostu siedziałam i płakałam. Wszystkie emocje się we mnie skumulowały. Anto mocno mnie przytuliła i gładziła po włosach. 
-Musisz to zgłosić na policję. On ci grozi! Pójdziemy teraz- powiedziała. Chciałam już zaprotestować, ale ktoś mi to uniemożliwił. 
-Jaka policja i jakie groźby?!- zapytał zdziwiony, zdenerwowany oraz zmartwiony. Spojrzałyśmy na siebie z przyjaciółką z przerażeniem. Nie spodziewałam się, że to usłyszy. Myślałam, że bawi się z resztą.
-Usiądź na ręczniku jak gdyby nigdy nic i słuchaj spokojnie. On gdzieś tu jest i wie wszystko, co ci robi- poinstruowała go Argentynka. Chłopak wykonał jej polecenie. 
-Odkąd wróciliśmy do Barcelony dostaję dziwne sms-y, ale nie ma się czym martwić. Wracaj do reszty i się baw, zaraz zaczyna się sezon...- chciałam jeszcze tyle powiedzieć, ale on aż poczerwieniał ze złości.
-Słyszysz samą siebie? Ktoś ci grozi, a ty mi każesz iść do przyjaciół i się bawić? W dupie mam ten sezon i cały klub. Jeśli mam wybrać pomoc tobie, a piłkę to wybieram ciebie. W tym momencie mów mi co się dzieje- zganiał mnie szeptem. Próbował krzyczeć szeptem. Nieźle go wkurzyłam, a przecież nie chciałam. 
-Na początku myślałam, że to głupie sms-y, ale nie ustały, a tylko są coraz gorsze- wyznałam przygnębiona. On chciał mnie przytulić, ale szybko się odsunęłam- Nie tutaj, proszę- poprosiłam, chociaż potrzebowałam tego jak chyba jeszcze nigdy dotąd. 
-Podaj mu telefon i niech sam przeczyta- zaproponowała Anto. 
-Nie bo ten facet się dowie- stwierdziłam.
-Mamy takie same telefony. Powoli przesuń swój telefon w moją stronę, a ja zrobię to samo z moim. Nie skapnie się,ale zdejmij etui- powiedział i delikatnie dotknął swoją dłonią mojej ręki. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i zrobiliśmy to. On w jednej chwili czytał moje sms-y, a ja przeglądałam jego zdjęcia. Na tapecie miał nasze zdjęcie z Sergim, a na wygaszaczu nasze wspólne. Słodko... Spojrzałam na Marca. Jego kości policzkowe stały się jeszcze bardziej widoczne. Musiał zaciskać zęby. Jedną rękę ścisnął w pięść.  Na szyi piłkarza można było zobaczyć pulsującą żyłkę. Tym razem to ja położyłam na jego zaciśniętej dłoni moją. 
-Myślałam, że to może być Adrian- wyznałam. 
-Ktokolwiek to jest to zabiję tą osobę. Zaraz się dowiemy kto to- powiedział.
-Co zrobiłeś?- zapytała zaciekawiona, ale i trochę chyba wystraszona zachowaniem Marca Argentynka.
-Wysłałem do niego wiadomość- odpowiedział.
-O treści?- dopytywała.
-Myślisz, że nie wiem, że to ty Adrian? Czego ode mnie chcesz?- zacytował- Dobra, udawaj, że czytasz sms-a bo coś wysłał, więc trochę sobie z nim popiszę- zwrócił się do mnie piłkarz. Zrobiłam tak jak kazał.
-Co napisał?- zapytałam po chwili.
-Już myślałem, że o mnie zapomniałaś skarbie. Chce się spotkać dzisiaj o 21 przy Camp Nou- powtórzył słowo w słowo.
-Nie ma takiej opcji- zaprzeczyłam szybko.
-Kto powiedział, że to ty pójdziesz na to spotkanie?- zapytał jakby to była najbardziej oczywista rzecz na całym świecie. 
-Oo nie, nie, nie. ty tam na pewno nie pójdziesz- stwierdziłam.
-A co boisz się o mnie?- spytał niczym Sherlock Holmes. 
-A jak myślisz?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Prawdą było, że umarłabym, gdyby coś mu się stało. Nawet nie brałam tego pod uwagę. To nie jest możliwe.
-To ja idę do wody- powiedziała z uśmiechem Rafa i już jej nie było. Marc złapał za skrawek mojej koszulki i chciał mi ją chyba zdjąć.
-Co ty robisz?- spytałam zdezorientowana. 
-Zdejmuję ci koszulkę- odpowiedział jakby nigdy nic- Jest gorąco, a ten kretyn nie będzie decydował o tym co będziesz robiła. Dzisiaj cię nawet na chwilę nie spuszczę z oka- zapewnił mnie, a po chwili moja koszulka leżała na ręczniku obok. Marc położył się na mnie i podparł się tylko rękami, aby mnie nie zmiażdżyć. 
-Odbiło ci kompletnie- stwierdziłam.
-Nie myślałaś chyba, że pozwolę mu na ciebie patrzeć. To ja sobie popatrzę- powiedział pewny siebie, a na jego twarzy wymalował się mały uśmiech. Nadal był wściekły, ale próbował udawać, że wcale tak nie jest.
-Idiota- wyzwałam go i walnęłam w ramię. 
-Jesteś śliczna, więc mi się nie dziw- po jego słowach byłam cała czerwona- I pięknie się zawstydzasz- słodził mi dalej. Nie wiem czemu, ale cieszyły mnie jego słowa. Wszyscy mnie tutaj przekonują, że jestem ładna i w ogóle, ale nie biorę ich słów na poważnie. Jednak to, co powiedział Marc... To trafiło w moje serce. Poczułam się naprawdę atrakcyjna, wyjątkowa. Tym bardziej, że on nie mówi takich rzeczy każdej napotkanej dziewczynie.
-A pan ma bardzo ładną tapetę, ale wygaszacz jeszcze lepszy- odgryzłam się w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
-Zgadzam się, ale czemu pan? Nie jestem taki stary- zaprotestował.
-Nie żeby coś, ale jednak jesteś ode mnie o 6 lat starszy- zauważyłam i zaczęłam się śmiać.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem zobaczyć ten uśmiech- powiedział cicho. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i nic już nie mówiliśmy. Marc nadal nade mną wisiał. Spojrzałam na jego usta i zaczęłam się zastanawiać jak smakują jego warg. On także popatrzył na moje usta. Nasze twarze były coraz bliżej siebie. Dosłownie nasze usta dzielił milimetr, gdy zobaczyliśmy, że jakiś fotoreporter robi nam zdjęcia. Flesz błysnął nam w oczy, a tamten uciekł. Marc chciał go gonić, ale wiedziałam jak to może się skończyć.
-Daj spokój, dostaniesz zawieszenie w klubie, będziesz się musiał tłumaczyć, a znając ciebie to jeszcze dasz mu w twarz, a tego ci media nie zapomną- wytłumaczyłam mu jak małemu dziecku. On uśmiechnął się lekko.
-Co ty ze mną robisz?- zapytał ze śmiechem i położył swoją głowę na moim brzuchu- Kościście tu masz- stwierdził i zaczął się wiercić.
-Ale z ciebie śmieszek- powiedziałam z udawanym śmiechem, ale zaraz potem wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Wtedy dostałam kolejnego sms-a. 
"Szykuj dla niego trumnę"
Przełknęłam głośno ślinę, a ręce zaczęły mi się trząść. 
-Proszę chodźmy już do domu- poprosiłam go przerażona. Miałam łzy w oczach. 
-Co napisał?- zapytał.
-Żebym szykowała dla ciebie trumnę- odpowiedziałam łamiącym się głosem. Z moich oczu poleciały słone łzy. Widziałam jak Marc cały się napina. Wziął moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Posłuchaj skarb... Nie masz się czego bać. Wiesz, że jak szedłem się bić to Manuela zawsze martwiła się o tamtych chłopaków, a nie o mnie? Nie zostawię cię. Nie ma takiej opcji. Obiecuję. Ktoś musi o ciebie dbać- obiecał, a ja go przytuliłam. Rzuciłam mu się wręcz na szyję. 
-Sergi! Idziemy z Vic!- zawołał do brata. Ten zaraz do nas przyszedł.
-Czemu? Nawet się nie przywitałaś ze wszystkimi? Ty też 5 minut w wodzie i pływanie samemu, a teraz jedziecie- był wyraźnie zawiedziony, że już idziemy.
-Skarbuś się źle czuje- powiedział za mnie Marc.
-Ja się chyba nigdy nie przyzwyczaję, że ty ją tak nazywasz- stwierdził Sergi- A co cię boli?- zwrócił się tym razem do mnie.
-Głowa- odpowiedziałam bez namysłu. 
-Bo nie nosisz czapki- stwierdził doktor habilitowany Sergi Roberto. W tym momencie Marc rozpuścił mi włosy i założył na moją głowę swojego full capa, który spadł mi na oczy. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a ja wyregulowałam czapkę. Pożegnaliśmy się i podbiegła do nas Antonella. 
-Zadzwoń jak dojedziecie- wyszeptała mi na ucho, a ja obiecałam, że wyślę sms-a. 
-A ty się nią opiekuj- tym razem głośno rozkazała Marcusiowi.
-Czemu ma się nią opiekować?- zapytał Sergi, a Anto zrobiła oczy jak pięć złoty.
-Bo boli mnie głowa- odpowiedziałam szybko. Poszliśmy wreszcie do samochodu. Następna wiadomość...
"Będziesz moja tak jak jeszcze nie byłaś nikogo" 
Ciarki mnie przeszły po przeczytaniu tego obrzydliwego sms-a. Adrian przegina, ale jest niebezpieczny. Przeczytałam Marcowi to, co napisał. Ten tylko przyśpieszył i gdzieś pojechał, ale na pewno nie do domu. Łzy płynęły po moim policzku. Piłkarz położył rękę na moim kolanie, ale nie protestowałam. 
-Gdzie jedziemy?- zapytałam.
-Do mnie- odpowiedział. Był wściekły. 
-Tędy?- zadałam kolejne pytanie.
-Dłuższą drogą, żeby go zgubić- wyjaśnił. Jechaliśmy 200km na godzinę przez cały czas. W końcu dojechaliśmy do jego posiadłości. Z garażu weszliśmy prosto do domu. Nie mogłam przestać płakać. Usiadłam na łóżku w salonie i ryczałam. Marc uklęknął przede mną. Chwycił moje dłonie w swoje.
-Proszę, nie płacz. Nie mogę znieść tego widoku. Krzycz, przeklinaj, bij mnie, ale nie płacz- powiedział błagalnym głosem. Spojrzałam mu w oczy. Zobaczyłam w nich złość, ból, ale i nadzieję. 
-A przytulić cię mogę?- zapytałam jak małe dziecko. On tylko się uśmiechnął i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. 
-Ty nie musisz nawet o to pytać- zapewnił mnie i siedzieliśmy tak przez kilkadziesiąt minut.
-Obiecasz mi, że nie będziesz nic robił na własną rękę? Nie spotkasz się z nim? Obiecaj mi to- musiałam mieć jego słowo.
-Obiecuję- zapewnił mnie i pocałował w czoło. Potem Marc zrobił nam jedzenie, ale większość wciskał mi bo przecież nic nie jadłam ostatnio. Następnie położył się ze mną, abym usnęła. Udało się. Mam nadzieję, że nie będę miała żadnego koszmaru.


Jest i 26 :) Jak myślicie Marc tak to zostawi? Co może zrobić? Dotrzyma danego słowa? Czy Adrian jest naprawdę tak niebezpieczny? Co myślicie o chwili zapomnienia bohaterów i przerwaniu im tego? Które słowa Marca wam się dzisiaj najbardziej spodobały?































8 komentarzy:

  1. -ty nawet nie musisz o to prosić....-cudo!💟💟👌💞✊💞✊💞✊✊ Byli tak blisko! Ach...😂 Adrian...lepiej się bój Marc Bartra nadchodzi😁😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! <3
    Marc boski! Taki troskliwy, no ideolo *,*
    Czekam na kolejny ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Myśle, że chwile zapomnienia mogą zdarzać się częściej nawet mogłyby kończyć inaczej...po ostatnim rozdziale miałam wrażenie ,że Marc traktuje Vick jak dziecko a w tym rozdziale to się zmianiło...co do Adriana to myśle , że zakochany Marcuś zrobi z nim porzadek :) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko ile emocji w tym rozdziale i każde słowo Marca do Vic jest nieziemskie czekam na sztbki next ✌�� / wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chce mi sie wierzyć że Marc zostawi to w spokoju :") Adrian to dupek jak może ;-; biedna Vic :c genialny i omg 'ty nie musisz nawet o to pytać' taaaaaakie kochaaaane ❤❤ czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. O Boże! 😍😍😍😍 dlaczego nie było pierwszego pocałunku? 😳 Rak długo na to czekałam. Rozdział fenomenalny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O Boże! 😍😍😍😍 dlaczego nie było pierwszego pocałunku? 😳 Rak długo na to czekałam. Rozdział fenomenalny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje mi się, że Adrian jest mocny w gębie. Ale Marc na pewno tego tak nie zostawi. On jest... Ach, cudowny *.* Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)