sobota, 27 sierpnia 2016

Rozdział 45

"Aby wyrosły nam skrzydła
każdego dnia musimy rzucać się w przepaść".



-Cześć- przywitał się nieśmiało z własnym bratem. Nie wiedział co myśleć. W końcu to on "nawalił". Sergi wyjechał z Vicki. Nawet nie wiedział dokładnie gdzie.
-Cześć brat- przywitał go i od razu przytulił. Marc był trochę zdziwiony i zdezorientowany, ale jednocześnie mu ulżyło.
-O co chodziło z tą kłótnią?- zapytał ciekawy. Sergi tylko westchnął.
-Nie zaprosisz brata do domu?- na te słowa obrońca podrapał się nerwowo po karku- Ok, rozumiem. U mnie sprzątała Coral, więc jest pewnie czyściutko brudasie- powiedział wesoło i skierowali się do domu Roberto. Rozsiedli się na kanapie.
-No to opowiadaj, gdzie byliście i ja było? I o co chodzi z tą kłótnią?- dopytywał ciekawy chłopak.
-Najpierw w Paryżu, potem w Amsterdamie, Mediolanie i Wenecji. Pomyślałem, że Vicki przyda się trochę wypoczynku. Nie dzwoniłem bo nawet do Coral nie dzwoniłem codziennie, a tylko dwa razy. Oboje zrobiliśmy sobie reset- wyjaśnił.
-Przeze mnie... Rozumiem, a co chodzi z tą kłótnią? Darliście się na całą ulicę- Marc nie chciał tego odpuścić. Ale dlaczego? Czy to powinno go nadal interesować? Oczywiście, że tak. Chciał pozostać przyjacielem Polki. Poza tym zżerała go ciekawość jak każdego człowieka.
-Stary nie przez ciebie. Miałeś prawo z nią zerwać. Chociaż... Dobra o tym zaraz. Wszystko było dobrze. Naprawdę odpoczęła na tym wyjeździe. Pięknie się ubierała, choć dziwię się, że nie jest jeszcze chora. Śmiała się. Nawet w Mediolanie puszczała oczko do kelnera, któremu bardzo się spodobała. Gościu w Wenecji też był nią zachwycony. Płynęliśmy gondolą, a on do niej z tekstem "Wyglądasz jak Polka, ale ubierasz się jak Włoszka. Za to hiszpańskim posługujesz się jak prawdziwa Hiszpanka". Odpowiedziała, że jest Polką, ale mieszka w Barcelonie. A on, że widać bo Polki są najpiękniejsze. Dużo zwiedzaliśmy. Wygłupialiśmy się i robiliśmy sobie zdjęcia. Byliśmy nawet w operze. Wszystko było super, ale gdy lecieliśmy do domu to wpadła na jej zdaniem bardzo fajny pomysł, który według wszystkich innych jest beznadziejny- zaczął się rozgadywać.
-Wszystkich innych czyli dla ciebie?- spytał rozbawiony Marc.
-I dla Coral, ale zaraz ci powiem co wymyśliła i wtedy nie będziesz się tak naśmiewał ze mnie- powiedział poważnie Sergi.
-Czekam- zachęcił go Marc.
-Uznała, że zrobi sobie listę rzeczy, którą wykona za wszelką cenę
-Przed nowym rokiem?- zapytał Bartra.
-Oby nie!- krzyknął jego brat- Inaczej przed nowym rokiem będzie miała wyroki na koncie i zrujnowaną reputację- dodał.
-Co?!
-To co słyszysz. Chce kupić sobie motor, ale nie będzie miała prawka. Bo i po co? Ktoś ją nauczy jeździć i po sprawie. Chce pocałować nieznajomego chłopaka bo nigdy tego nie zrobiła. Chce wziąć udział w sesji, chociaż nie wiem w jakiej dokładnie, a zważając na jej pomysły to może być różnie. Chce wziąć narkotyki. Człowieku! Ona chce poderwać wykładowcę i piłkarza z Realu. A i jeszcze chce, aby ją policja złapała. Rozumiem, że chce się upić do nieprzytomności. Poszliśmy na kompromis. Ona się upije, ale ja będę obok niej. Rozumiem, że chce odwiedzić babcię na święta. Rozumiem, że chce chodzić  na imprezy. Ogarniam, że chce poznawać ludzi z uczelni. Albo że chce znaleźć lepsze mieszkanie. Ale bez przesady. Nie wiem co jej odbiło- wyżalił się i westchnął. Czuł się odpowiedzialny za Victorię. W końcu była jego młodszą siostrzyczką, którą kochał ponad życie. Bardzo się z nią zżył i chciał dla niej jak najlepiej. W tej sytuacji nie miał pojęcia co robić. Nie wiedział jak dotrzeć do swojej siostry. Bolało go to.
-Żartujesz prawda? Co ona sobie w ogóle myśli?!- Marc również był zły. Widział jak jego brat martwił się o Vicki.
-A ty co sobie myślałeś, gdy mówiłeś jej, że jest jedyną kobietą, którą kochasz, a po dwóch minutach usłyszała, że z nią zrywasz?- Sergi miał dość. Rozumiał Victorię. Wyjazd jej trochę pomógł, ale nie na tyle, aby zapomniała od razu. Nic dziwnego. Marca jednak zrozumieć nie umiał. Po co jej to mówił? Piłkarz wstał.
-Powiedz Vicki, że mój dom jest już sprzedany. Jutro się wyprowadzam. Będzie miała spokój- powiedział i chciał wyjść, ale brat chwycił ją za rękę.
-A skąd wiesz, że jej to przeszkadza!- krzyknął pomocnik.
-Bo nie można przestać kogoś kochać z dnia na dzień?- warknął jego brat.
-Chyba, że nigdy się tej osoby nie kochało. Ty coś o tym wiesz- i już oboje warczeli. Kiedyś, gdy byli jeszcze nastolatkami złożyli obietnice, że żadna dziewczyna ich nie poróżni. Jednak to się stało. Dla Sergiego była jak młodsza siostra, którą zawsze chciał mieć. Pragnął ją chronić. Pokochał tę dziewczynę. Zastanawiał się jak można było ją skrzywdzić. Zrobił to ktoś kogo również kocha. Jedne z najważniejszych osób nagle przestały być dla samych siebie najważniejsze. Nie mógł tego pojąć. Miał wrażenie, że Marc jest pewien, iż dziewczyna po rozstaniu za nim płakała. Wziął to za chamstwo. Bo skąd mógł o tym wiedzieć? Może wcale nie było jej żal tego związku. On znał prawdę, ale nie znał jej Bartra.
-Gówno wiesz- odparł wkurzony brunet.
-W szatni udawałeś przejętego. Jej powiedziałeś, że ją kochasz. A potem zerwałeś. Zachowałeś się jak jakiś...- urwał w pół zdania. Jeszcze się hamował, choć bardzo ciężko mu to przychodziło.
-No jak to? Wykrztuś to z siebie!
-Jak skurwiel!- wykrzyczał mu prosto w twarz. Rzadko się kłócili, a jeśli już to o pierdoły. Czasami na poważniej, gdy któryś robił głupotę, a drugi chciał dla niego dobrze. Dzisiaj było inaczej.
-No i dobrze! I nim jestem i co z tego?!
-Gówno! Myślisz, że jesteś taki zajebisty? Sprzedałem dom bo przecież ona ma problem. Ja jej nigdy nie kochałem, a głupia laska się zakochała?!- emocje targały obojgiem. Żaden z nich już się nie kontrolował. Mówili to, co ślina przyniesie im na język lub... To co naprawdę myślą.
-Przestań! Kurwa przestań!- wrzeszczał Marc. Nie mógł już tego słuchać.
-A co powiesz mi, że ją kurwa kochałeś? Że była tą jedyną?! Znowu będziesz kłamał?!
-Nie! Nic nie rozumiesz! Zachowujesz się jak pajac! Posłuchaj mnie chociaż raz, a potem pieprz głupoty!
-Chciałem cię słuchać! Chciałem, ale ty kurwa nie chciałeś mówić! Zabić cię mam za to?!
-Czemu nie?! Myślisz, że wszystko jest takie proste, a nie jest! Nigdy nie było i nie będzie! Ale co ty wiesz...- Sergi mu przerwał. Był na niego cholernie zły. Opanowany, zawsze miły i uśmiechnięty chłopak, ale temperament ma jak typowy Hiszpan.
-Tak bo ja nie mam problemów! Co ja wiem? To, że mi jest łatwiej z Coral i nigdy tego nie spieprzę! Wiem, że to ta kobieta będzie matką moich dzieci i moją żoną! Aa... I nigdy jej nie okłamię- z jego wypowiedzi, aż tryskał jad. Marc w jednej chwili skoczył do niego i chciał go uderzyć, ale w porę się zatrzymał. Jednak Sergiemu nerwy puściły. Zamachnął się i z całej siły uderzył swojego brata. Pierwszy raz w życiu. Wtedy o tym nie myślał. Jego dłonie same zaciskały się w pięści, a żyłki pulsowały.
-A to za Vicki!- dodał i jeszcze raz go walnął. Marc zatoczył się do tyłu i upadł. Popatrzył na brata wzrokiem pełnym zrozumienia.
-Obydwa były za Vicki- zaśmiał się i starł krew z wargi. Prowokował. Sergi usiadł na nim wściekły i walnął po raz trzeci tego dnia. Marc nawet się nie bronił. Piłkarz znowu uderzył brata i zamachnął się po raz kolejny. Wtedy do niego coś dotarło. Coś, co było jak grom z jasnego nieba. Coś przez co zrozumiał swojego brata. Jednak nie był w stanie teraz z nim rozmawiać.
-Idź już!- ryknął i z niego zszedł. Marc wyszedł bez słowa, a Roberto walnął pięścią w stół.


***

Coral próbowała przekonać mnie do zmiany decyzji, ale nie mogła nic zrobić. Próbowała, ale ja byłam zdecydowana, aby wykonać wszystkie punkty z listy. Byłam zdeterminowana. Wierzyłam, że to mi pomoże. Być może słono za to zapłacę, ale wtedy skupię się na czymś innym. Teraz szukamy z Coral mieszkania dla mnie. Po co mi jakiś duży dom? Wystarczy kuchnia, łazienka, salon i sypialnia. Nie chcę tu mieszkać. Zbyt wiele wspomnień. Muszę mu oddać bluzę. Robiłam nam właśnie kakao. Wspomnienie z Marciem w roli głównej. Kakao było naszym rytuałem, gdy omawialiśmy jakieś problemy. Stop. Musisz przestać o nim myśleć! Popatrzyłam w okno i zamarłam. Natychmiast wybiegłam z domu. Byłam tylko w kapciach. Podbiegłam do Marca i chwyciłam go za rękę, aby się zatrzymał.
-Co się stało?- zapytałam przerażona- Gdzie Sergi?- dopytywałam. Cor mówiła, że zostali razem. Co się w takim razie wydarzyło? Ktoś ich napadł?
-Pokłóciliśmy się- odpowiedział po chwili namysłu. Pewnie się zastanawiał czy powinien mi o tym powiedzieć. Wybiegłam z domu jak głupia.
-Pobiliście się?- byłam naprawdę zdziwiona. Oni się nawet rzadko kłócili, a co dopiero bili. Tym bardziej, że jeden za drugiego wskoczyłby w ogień.
-Powiedziałem kilka słów za dużo i tak wyszło. Spokojnie jemu nic nie jest. Nawet go nie dotknąłem. Fajne kapcie. Chciałbym pogadać. Wpadniesz dzisiaj?- po dwóch ostatnich zdaniach nie wiedziałam co powiedzieć. Nie byłam na to przygotowana. Przygryzłam policzki od środka.
-Ymm... Jasne. Jakaś konkretna godzina?- spytałam. Starałam się brzmieć jak najbardziej normalnie, ale doskonale wiedziałam, że mi to nie wyszło. Byłam na siebie zła.
-Cały czas jestem w domu. Do zobaczenia... O ile przyjdziesz- powiedział, a ja bez słowa odwróciłam się i wróciłam do domu. Tam był już Sergi. Opowiadał Coral o całej sytuacji.
-Nie teraz. Błagam. Wyjaśniłem tylko Cor czemu Marc tak wygląda. Jutro. Jutro wam mogę wszystko wyjaśnić dokładnie. Ok?- pierwszy raz pomocnik nie chciał rozmawiać. Musiała go zaboleć ta sytuacja. Swoją drogą co takiego zrobił Bartra, że tak wygląda? Nieważne.
-Szukamy mieszkania dla Vicki- zmieniła temat jego dziewczyna. On tylko się uśmiechnął i zaczął zacierać ręce.
-Fuck! Zapomniałem. Marc się wyprowadza- oznajmił, a mnie zamurowało. Jak to?
-Kiedy?- spytała zdziwiona modelka.
-Jutro- odpowiedział jej chłopak.
-I tak chcę się wyprowadzić. Chcę zacząć żyć od nowa- stwierdziłam. Wzięliśmy się za szukanie odpowiedniego lokum. Było ciekawie. Było po dwudziestej, gdy moi goście zaczęli się zbierać.
-Właśnie, zapomniałam- zaczęłam.
-O czym?- Sergi musiał o wszystkim wiedzieć,
-Marc chce żebym do niego dzisiaj przyszła- powiedziałam- Powinnam iść?- zapytałam. Nie miałam pojęcia co mam zrobić w tej sytuacji.
-Po co?- Coral była naprawdę zdziwiona. Zresztą Sergi też. W odpowiedzi wzruszyłam tylko ramionami. A skąd ja miałam wiedzieć? Nie miałam bladego pojęcia.
-Powinnaś iść. Dowiesz się co chce- wyraził swoje zdanie piłkarz.
-I oddasz mu bluzę- uśmiechnęła się Coral.
-Macie rację. Dzięki- powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma za co- odparli chórkiem.
-Cóż za zgranie- wybuchnęłam śmiechem, a po mnie moja kochana para.
-Do zobaczenia- powiedzieli znowu w tym samym czasie. Wyściskali mnie i wycałowali, a potem wyszli. Musiałam iść się przebrać. Nawet się nie zorientowałam, że wciąż jestem w eleganckich ubraniach, w których tutaj przyjechaliśmy. Poszłam wziąć jeszcze prysznic, ponieważ gdy wrócę od razu kładę się spać. Jestem padnięta. Tym bardziej, że jutro mam kilka rozmów w sprawie mieszkania. Dodaliśmy dzisiaj zdjęcia mojego. Dostałam dwa telefony. Umówiłam się także na jutro. Najpierw oni przyjadą zobaczyć mój dom, a potem ja będę oglądać miejsca, w których może zamieszkam. Wysuszyłam włosy. Przebrałam się w byle jakie ubrania. Wzięłam tylko klucze oraz jego bluzę i poszłam do niego. Nie interesowało mnie jak wyglądam. Bo po co? Nie mam zamiaru się dla niego stroić. Wygodnie mi w tym, a poza tym zawsze wieczorem siedziałam w takich ubraniach. Nie będę się zmieniała. Nie będę żebrać o jego miłość. Już nie. Potrafię zrozumieć, że ktoś mnie nie chce. Trudno. Będą inni. Tak myślę, ale z drugiej strony go nadal kocham. Wiem, że muszę zrobić wszystko, aby przestać. W końcu o nim zapomnę. Pojawi się ktoś nowy i będzie idealnie. Na tym jednym facecie świat się nie kończy. Weszłam do niego bez pukania. To był pierwszy błąd. On od razu pojawił się w korytarzu.
-Przepraszam, nie zapukałam- odezwałam się.
-Żadne z nas nie puka- skwitował z uśmiechem, ale nie był to taki wesoły uśmiech jak kiedyś. Musi być zakłopotany tak samo jak ja- Wchodź. Chcesz coś do picia? Jedzenia?- zapytał.
-Nie, nie. Dzięki, jedliśmy z Coral i Sergim- zamówiliśmy sobie pizzę, którą oczywiście każde z ans skomentowało. Taaa... Zasmakowali włoskiej pizzy to się teraz hiszpańska nie podoba.
-Zapomniałam! Proszę, twoja bluza. Znalazłam w szafie- podałam mu jego własność.
-Dzięki. I jak było na wyjeździe?- zapytał. Czułam się dość niezręcznie, ale muszę się nauczyć z nim ponownie swobodnie rozmawiać. 
-Dobrze. Zrobiliśmy tysiące zdjęć. Jestem pewna, że taką dwójkę idiotów zapamiętają na długo- powiedziałam ze śmiechem. 
-Nic dziwnego. Wasza dwójka to zabójczy duet- stwierdził i oboje zaczęliśmy się śmiać. 
-Zmieniając temat. O czym chciałeś porozmawiać?- spytałam.
-O nas... W sensie myślę, że możemy zostać przyjaciółmi. Nie wiem jak to wygląda z twojej strony, ale mamy wspólnych przyjaciół, znajomych, mieszkamy w tym samym mieście, pracujemy w tym samym miejscu. Poza tym przed związkiem dobrze się dogadywaliśmy. Chciałbym z tobą normalnie rozmawiać, iść na kawę, zatańczyć na jakiejś domówce- miał rację. Nie możemy się unikać.
-Myślałam o tym samym- powiedziałam i się uśmiechnęłam- Ale uważam, że powinniśmy poinformować resztę, że nie jesteśmy już razem- dodałam. 
-Jasne- odparł i się uśmiechnął- To co? Przyjaciele?- po tych słowach wystawił ręce, a ja go przytuliłam. Ten jeden raz. Nie chcę tego więcej robić. Po co? Będę się niezręcznie czuła.
-Przyjaciele- powiedziałam- Muszę iść. Jestem mega zmęczona- dopowiedziałam, a Marc odprowadził mnie do drzwi.
-Nadal chcesz się wyprowadzić? Sergi ci przekazał, że ja już to robię?- spytał, a ja pokiwałam głową.
-Chyba kupię coś mniejszego. Kto to będzie sprzątał?- zapytałam ze śmiechem- Na razie- pożegnałam się i wyszłam.
-Do zobaczenia- usłyszałam. Poszłam do swojego domu i zamknęłam drzwi. Skierowałam się do sypialni. Przebrałam się w piżamkę, a następnie poszłam spać.



Krótki 45 rozdział :) Może nie zabija twórczością i weną, ale jest :D 




























7 komentarzy:

  1. Jest fajny.. Taki jaki powinien być ale chcę żeby do siebie wrócili i mam nadzieję że to się stanie. Blog jest bardzo fajny i wciągający. Weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest fajny.. Taki jaki powinien być ale chcę żeby do siebie wrócili i mam nadzieję że to się stanie. Blog jest bardzo fajny i wciągający. Weny kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O której ty to skończyłaś kobieto?! XD Ale rozdział taki jak powinien być :* Kochana moja ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, co z tym Marciem?! Już nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się co tak olśniło Sergiego w trakcie kłótni... No i przede wszystkim- czy Bartra naprawdę jej nie kochał?! To wydaje się takie nie realne. To po co to wszystko?! Randki, prezenty, staranie się o względy Vic... Wyznawanie jej miłości, pomoc w najdrobniejszych rzeczach... Nie ogarniam. Mam nadzieje ze juz w krótce dowiem się o co chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cholera, co z tym Marciem?! Już nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się co tak olśniło Sergiego w trakcie kłótni... No i przede wszystkim- czy Bartra naprawdę jej nie kochał?! To wydaje się takie nie realne. To po co to wszystko?! Randki, prezenty, staranie się o względy Vic... Wyznawanie jej miłości, pomoc w najdrobniejszych rzeczach... Nie ogarniam. Mam nadzieje ze juz w krótce dowiem się o co chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. On mnie wkurza!! Tak - pan Bartra działa mi na nerwy!! >.< Och, kiedy on się ogarnie i zacznie walczyć? XD
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Za tym wszystkim na 100% coś stoi. Marc na pewno by się wcześniej nie starał o Vic, gdyby mu nie zależało. Mam nadzieje, że w końcu to wyjaśnisz :)
    Szkoda mi Vic. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)