piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 18

Rozdział dedykowany wszystkim moim czytelnikom, bez których ten blog by nie istniał :) 


"Zapominamy dostrzegać dobre rzeczy,
które dzieją się teraz".

Spało mi się bardzo przyjemnie, co nie było do mnie podobne. Zawsze, gdy zasypiałam w nowym miejscu to w nocy się budziłam. Miła odmiana. Znowu popatrzyłam w okno i ujrzałam ten piękny widok. Mogłabym spędzić cały dzień, gapiąc się na morze.
-Mała bo się zakochasz- usłyszałam głos Bartry. Ten to dopiero potrafi zepsuć chwilę. Nie ma co, prawdziwy facet. Przyjdź, zepsuj i się ciesz. Odwróciłam się do niego i spojrzałam bezsilnie. Nic nie mogłam mu zrobić. Wiecie jak to bolało? Właśnie... Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że chłopak stoi przede mną już ubrany i gotowy do wyjścia. Ja jestem w proszku. Nie umyta, nie ubrana, nie uczesana. Muszę wyglądać jak widmo.
-Psujesz chwile- stwierdziłam, a zaraz po tym poczułam na sobie jego ciężki tyłek. Ile on waży? Co za ciężar.
-Wygodnie?- zapytał ze śmiechem. Co ten człowiek ma w tej swojej pustej głowie? Tyle pytań bez odpowiedzi. Wiem, wiem nie jestem normalna.
-Ważysz chyba tonę- odpowiedziałam, a on podparł się na łokciach.
-Tylko 2 kochanie- kogoś tu się żarty trzymają z rana. To nieprawdopodobne jak można być zmiennym. Ale i tak go lubię. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
-Złaź już małpo- rozkazałam i zaczęłam się śmiać. Głupota jest chyba zaraźliwa.
-Ta zniewaga krwi wymaga!- krzyczał jak szalony. Popatrzyłam na niego rozbawiona. Fajnie go takiego zobaczyć. Zachowuje się jak dziecko. Wreszcie jest sobą. Śmieje się, żartuje, wygłupia... Podoba mi się to.
-Może potem bo idę się ubrać- oznajmiłam i wyjęłam z walizki ubrania.
-A to dobrze bo miałem cię obudzić bo zaraz idziemy na śniadanie- zakomunikował, a ja rzuciłam w niego poduszką. Tego chłopaka chyba nie da się zaskoczyć. Od razu złapał jaśka. Refleks ma naprawdę świetny.
-Za co?- zapytał zdziwiony.
-Za miłość do ojczyzny! Przez ciebie mam dziesięć minut mniej- krzyczałam już z łazienki.
-Dwadzieścia bo jeszcze sprawdzałem Insta!- wykrzyczał, a ja miałam ochotę mu zrobić krzywdę. Oczywiście i tak zaczęłam się z tego śmiać. Jestem dziwna. Usłyszałam, że dzwoni mój telefon, ale nie miałam jak go odebrać.
-Marc zobaczysz kto to?- zapytałam. Co ja robię? Właśnie pozwoliłam mu dotknąć jedną z moich cenniejszych rzeczy, które posiadam.
-Rafa! Odebrać?- spytał. Przemyślałam szybciutko wszystkie plusy dodatnie i plusy ujemne.
-Tak!- odkrzyknęłam. Słyszałam jak chłopak chwilę rozmawiał z moją przyjaciółką.
-Rafa powiedziała, żebyś wzięła strój kąpielowy i torebkę bo idziemy na miasto, a potem na jakąś tam plażę i żebyś ubrała koturny- poinformował mnie.
-Ok- tak też zakończyła się nasza rozmowa. Na szczęście wybrałam dobry zestaw. Pod spód założyłam jeszcze mój kostium kąpielowy, który dobrałam pod kolor bluzki. Włosy miałam związać, ale moja szczotka została gdzieś w pokoju. Zresztą podobnie jak gumki. Wyszłam więc z łazienki.
-Gotowa?- zapytał Marc, który jak widać już się niecierpliwił.
-Jeszcze zwiążę włosy- odpowiedziałam. Jak mógł nie zauważyć tej szopy, którą mam na głowie? Faceci nie są w pełni normalnym gatunkiem.
-Tak jest dobrze, chodź już- poprosił. Przewróciłam tylko oczami. Co on ma z tymi moimi włosami?
-To chociaż je rozczeszę- stwierdziłam i tak też zrobiłam. Byliśmy już w windzie. Pewnie wszyscy są w hotelowej restauracji. Jesteśmy spóźnieni, ale to nie moja wina. Oczywiście, że Marc mógł mnie obudzić wcześniej.
-Wersja oficjalna, że spałem na kanapie, co?-zapytał po chwili. Coś mi się wydaje, że niezbyt lubi ciszę. Zawsze stara się ją przerwać. Podobnie jak Sergi, ale ten to musi gadać i gadać. Mimo to jest moim najlepszym przyjacielem. Kocham go. Oczywiście jako brata.
-I tak nie uwierzą- odpowiedziałam, a on pokiwał ze zrozumieniem głową.
-Fakt, ale... Gdy nie zaprzeczymy to  dziewczyny cię zjedzą- powiedział, a ja się zaczęłam zastanawiać nad jego słowami.
-Dlaczego?- spytałam.
-Bo nigdy nie spałem z dziewczyną w łóżku, nic z nią nie robiąc- wyznał, a mi się chciało śmiać. W końcu nie wytrzymałam.
-Prawie jak Grey- stwierdziłam rozśmieszona. Jednak widziałam, że jego trochę zabolały moje żarty. Może nie tyle, co zabolały, ale nie śmieszyły. Wyszedł z windy bez słowa. Dogoniłam go i chwyciłam za rękę. Nie o to mi chodziło. Po prostu śmiesznie to powiedział.
-Przepraszam- żałowałam moich słów. On mi tu na poważnie mówi, a ja sobie robię żarty. Jestem dzisiaj taka nieogarnięta. Nie chciałam, aby się na mnie złościł. Daję mu tyle powodów do obrażania się. Jestem głupia.
-Dlaczego z tobą nie da się dzisiaj normalnie porozmawiać?- zapytał wściekły, a ja spuściłam głowę jak małe dziecko. Miał rację. Zachowuję się jak idiotka.
-Nie wiem, co mnie tak śmieszyło... Ja też nie spałam nigdy z chłopakiem w jednym łóżku- wyjawiłam mu prawdę. Nie był to sekret. Co prawda nikomu o tym nie mówiłam, ale też nie ukrywałam. Po prostu z nikim o tym nie rozmawiałam. Z nikim nie zeszłam na taki temat. Mówię mu o wszystkim i to zaczyna mnie przerażać.
-Już nie rób takiej miny- powiedział i mnie przytulił.
-Jakiej?- zapytałam zaciekawiona.
-Takiej smutnej- odpowiedział.
-To ty też masz być wesoły bo jak wstałeś to aż zarażałeś optymizmem- oznajmiłam, a on zaczął się śmiać. Położył swoją rękę na moim ramieniu i tak weszliśmy do restauracji.
-Prawie Grey?- zapytał rozbawiony- Ja jestem lepszy- stwierdził dumnie.
-To aktor- po tych słowach dosiedliśmy się do stolika, przy którym siedzieli nasi przyjaciele. Przywitaliśmy się z nimi i wzięliśmy menu, aby zorientować się, co możemy dzisiaj zjeść.
-A ja piłkarz- kontynuował naszą dyskusję.
-Był przystojny.
-Ja jestem bardziej.
-Miał własną firmę.
-Gram w twoim ulubionym klubie.
-To nie to samo.
-Wiem, to jeszcze lepsze.
-Posiadanie własnej firmy?- przekomarzałam się, chociaż dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
-Granie w najlepszym klubie świata.
-On ma helikopter.
-Też sobie kupię.
-On umie nim latać.
-Kupię sobie pilota.
-Chyba do telewizora.
-Bardzo śmieszne Matecka.
-Temu pilotowi możesz jedynie zapłacić.
-To zapłacę.
-Uratował Anastasi życie.
-Twoje ratuje średnio co 2 dni.
-Pracowały u niego kobiety.
-Więc się kłóciły.
-Albo przyjaźniły.
-To niemożliwe. Poproszę więcej argumentów.
-Miał fajny dom.
-Mój też ci się podobał.
-Każdy myślał, że jest gejem.
-Każdy myśli, że jestem hetero.
-Jego mama przyłapała go z dziewczyną.
-Coś sugerujesz? Jak coś to zadzwonię po Manuele i może nas przyłapać na czym tylko chcesz.
-Idiota.
-Gdzie?
-Tu- powiedziałam i wskazałam na niego.
-Słodziutko kochanie.
-Nie jestem twoim kochaniem.
-Nie masz argumentów kochanie.
-Mam.
Słucham.
-Miał super samochód.
-Nawet nie wiesz jaki to model.
-Ale był super.
-Mam lepszy.
-To nie ma sensu.
-Czemu?
-Bo i tak powiesz, że masz wszystko lepsze.
-Nie prawda.
-Zakochał się!- przypomniało mi się.
-W dziewczynie, z którą podpisał umowę, że będzie chodziła z nim do łóżka.
-Ale jednak.
-To jego słabość kochanie.
-A może...- nie dane było nam skończyć. Spojrzeliśmy na osobę, która przerwała nam naszą dyskusję. Wciągnęłam się. Miałam jeszcze tyle odpowiedzi w zanadrzu. Wszyscy patrzyli na nas z szeroko otwartymi oczami.
-Co wy robicie?- zapytał zdziwiony Rafinha. Powiedział to tak jakbyśmy co najmniej zabójstwo planowali.
-Rozmawiamy- odpowiedzieliśmy równocześnie. Cóż za synchron. Brawo my.
-Nie zauważyliśmy- ironizował Brazylijczyk, a ja wyszczerzyłam się w uśmiechu. Widzę, że nie tylko ja mam na drugie imię ironia.
-To jej wina- stwierdził pewnie Marc.
-Czemu?- zainteresował się Sergi. On jak zwykle musi wszystko wiedzieć. Pff... Kopiuje mnie i tyle. Może za dużo przebywałam na słońcu.
-Bo powiedziała, że jestem prawie jak Grey- wyjaśnił. Nie zdziwię się, jeśli pomyślą, że jesteśmy nienormalnie. W sumie to wiadomo nie od dziś. Czy tylko ja słyszę teraz piosenkę z Kubusia Puchatka? Nie było pytania. Mówiłam, że przoduję w głupocie. Dziewczyny zaczęły się znacząco uśmiechać. Moje wariatki kochane.
-I chciałeś udowodnić, że jesteś lepszy?- dopytywał nasz braciszek, a obrońca tylko przytaknął głową.
-Stary z filmowym aktorem nie wygrasz- powiedział mu Rafinha i poklepał go po plecach. Ktoś tu coś o tym wie.
-Dobra, poczekajcie i nic nie mówcie bo idę po śniadanko- oznajmiłam. Nie chciałam, żeby mnie coś ominęło.
-Ja tak samo- stwierdził Marc i udaliśmy się po nasz posiłek. Oboje skusiliśmy się na sałatkę. Później nadrobi się lodami i mrożoną kawą, która jest tutaj pyszna. Wzięłam do tego jeszcze sok pomarańczowy, a Marc jabłkowo-miętowy. Usiedliśmy z powrotem do stołu i zaczęliśmy jeść. Dobre to śniadanko. A jeszcze lepiej, że nie musiałam sobie go sama przyrządzić. Lubię nawet gotować, ale taka przerwa czasami dobrze robi.
-Wy to normalnie jak małżeństwo- stwierdziła Rafa, a ja mało się nie zakrztusiłam. Spojrzałam na nią tylko znacząco, a każdy się roześmiał. Czemu ludzie chcę mnie zawsze zabić, gdy jem? Jakby nie mogli poczekać kilka minut, aż przełknę. Taki już mój los.
-Takie same sałatki, porównywanie się do Greya, przytulanie przy windzie- wymieniała Coral z uśmiechem na ustach. Wiem, że pewnie by się cieszyły gdybym z nim była, ale to byłoby aż śmieszne. To nigdy nie miałoby szans.
-Poczekaj- powiedziałam i wyjęłam swój telefon z torebki. Wybrałam numer Anto i podałam Hiszpance telefon- Porozmawiajcie sobie- stwierdziłam i wróciłam do jedzenia.
-Nie odbiera- zakomunikowała mi Cora.
-Nie kocha mnie- powiedziałam, udając smutną. Muszę do niej później zadzwonić. Już mi jej brakuje.
-Ale o czym miałyśmy z nią rozmawiać?- dopytała Rafaella. No błagam... I to niby ja jestem nieogarnięta?
-O tym jak mnie wyswatać z Vicki- odpowiedział jej Bartra. One spojrzały na niego jakby chciały go zabić. On jednak udawał, że nic nie widzi i zajął się swoim jedzeniem.
-Aaa spoko. Nie trzeba już mamy plan- poinformowała nas modelka. Moja mina pewnie była bezcenna. Czułam jak opada mi szczęka i szoruje po podłodze
-Ja bym się bał- zabrał głos wyraźnie rozbawiony Sergi.
-Ja też- stwierdził Rafinha. Obaj chłopcy dostali po głowie od swoich dziewczyn, a wtedy to my z Marciem zaczęliśmy się z nich śmiać. Pośmialiśmy się jeszcze chwilę, a potem pojechaliśmy na miasto. Dziewczynki chciały sobie kupić kilka rzeczy. Czytaj jako: chłopaki noszą nasze ubrania. Wzięliśmy nasze samochody i ruszyliśmy w drogę. Coral prowadziła samochód Sergiego, w którym siedziałam ja i Rafa, a Marc swój, którym jechał Rafael i Roberto. Wysyłałam chłopakom dużo snapów. Posłuchałam trochę, że pasuję do Marca. Oczywiście wyśmiałam je i wróciłam do swojego zajęcia. Mogłam zabrać się z chłopakami. To tylko taki żarcik. Dziewczyny po chwili się ogarnęły i rozmawiałyśmy już na zupełnie inne tematy. Postanowiliśmy, że pójdziemy do wielkiego akwarium. Było tam cudownie. Gdy duża rybka wypłynęła zza kamienia to aż podskoczyłam. Mega się wystraszyłam. Odwróciłam się i wpadałam na mojego braciszka. Potem się z tego śmialiśmy, ale w pierwszej chwili myślałam, że zejdę tam na zawał. Robiliśmy sobie tam tysiące zdjęć. Muszę przyznać, że pokochałam takie miejsca. W Barcelonie już mi się spodobało. W San Sebastian też było wspaniale. Potem poszliśmy kupić sobie coś fajnego. Laski bardzo się na to napaliły. Ja nie byłam tak pozytywnie do tego nastawiona, ale co ja mogę. Sergi wziął ze sobą przenośny głośnik i chodził z nim wszędzie. Zaczął przy tym głośno śpiewać. Chłopaki oczywiście się do niego przyłączyli. Współczuję tym ludziom. Jeszcze lepiej będzie, gdy ktoś się dowie, że to piłkarze Fc Barcelony. To małe miasteczko, ale jednak ludzie nie są głupi. Załamałam się normalnie.  Rzecz jasna cyknęłam ich kilka fotek i nagrałam te wygłupy. Było śmiesznie. Weszłyśmy z dziewczynami do jakiegoś sklepu. Miałam do wyboru słuchanie z nimi muzyki i śpiewanie lub zakupy. Wybrałam opcję numer 2. To chyba trochę mniejsze zło. Nie żeby coś, ale wolę nie robić z siebie, aż takiej idiotki. Chociaż już ją z siebie zrobiłam, gdy się z nimi spotkała. Gdyby to słyszeli to zaraz wymyśliliby mi jakąś karę. Usiadłam sobie na pufie i przeglądałam Instagrama. Po chwili do pomieszczenia weszli chłopcy. Zepchnęli mnie wręcz z siedzenia. Jedynie Marc stał i nic nie robił. Było mi mega gorąco. Przynajmniej tutaj jest klimatyzacja. Gdybym wzięła te buty na koturnie to bym chyba umarła. Oczywiście Rafa i Coral zwróciły na to uwagę. Wykręciłam się tym, że Marc mi nie przekazał. Jakoś trzeba sobie radzić w życiu.
-Vicki, chodź na chwilkę- zawołała mnie Rafcia. Ciekawe co tym razem. Poszłam do moich przyjaciółek, a one trzymały w ręce dość ładną sukienkę.
-Przymierzysz?- spytała Coral. Spojrzałam dokładnie na ich zdobycz i już wiedziałam, że nie ma mowy.
-Za duże wycięcie na biuście- stwierdziłam i chciałam odejść, ale dziewczyny mnie zatrzymały. Miałam jakiś kiepski nastrój. Mam nadzieję, że to chwilowe.
-To weź sobie jakąś inną, co? Pójdziemy na imprezę w nowych sukienkach?- zaproponowała Rafa. W sumie to nie taki zły pomysł. Oby tylko humor mi się poprawił.
-To szukam- powiedziałam, a one rzuciły mi się na szyję. Jak niewiele trzeba, aby kogoś uszczęśliwić. Przecież nie będę siedziała i nic nie robiła na wakacjach. Zwłaszcza, że spędzam je w najlepszym towarzystwie. Wybrałam sobie w końcu sukieneczkę  z wyciętymi plecami. Jednak nie mogłam znaleźć swojego rozmiaru. Podeszłam do pani, która pracowała w tym sklepie.
-Przepraszam czy jest rozmiar 34 tej sukienki?- zapytałam i posłałam jej uśmiech.
-Tak, powinien być. Chodź, pomogę ci poszukać- odpowiedziała i także się uśmiechnęła. Faktycznie, znalazłyśmy tą sukienkę w moim rozmiarze. Przymierzyłam ją, a dziewczyny były zachwycone. Chłopaki grali w jakieś gry na swoich telefonach i nie zwracali na nas najmniejszej uwagi. Jednak Coral i Rafa uznały, że to dobrze bo zrobią im niespodziankę swoim ubiorem. Po jakimś czasie mogliśmy wyjść ze sklepu. Po drodze cały czas żartowaliśmy. Rafka zatrzymała się przy jakimś stoisku, ponieważ chciała sobie kupić chustę na głowę. Ona uwielbia takie dodatki. Najlepsze jest to, że wygląda w nich fenomenalnie. Dziewczyny ze swoimi ukochanymi przymierzali chusty i kapelusze, a ja usiadłam sobie na ławce. Dosiadł się do mnie Marc.
-Ja chcę już do wody- zajęczałam jak małe dziecko. W Barcelonie też jest tak gorąco, ale dzisiaj sporo się wychodziliśmy. Jestem już niby do takich temperatur przyzwyczajona, ale jednak na dziś miałam dość. Chciałam tylko pochlapać się w wodzie.
-Zacznij chodzić w czapce bo dostaniesz udaru- pouczył mnie piłkarz. Błagam... Rozumiem, że jest trochę starszy, ale mówi jak moja mama, gdy byłam malutkim dzieckiem.
-Zachowujesz się jak rodzic- stwierdziłam z grymasem na twarzy.
-Trudno- powiedział i wzruszył ramionami. Po chwili dotknął ręką moich włosów- Głowa cię nie boli?- zapytał. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Trochę, a co?- nie wiedziałam o co mu chodzi. Od jakiś kilku minut byłam już w swoim świecie. Myślałam o kilku sprawach.
-Masz- po tych słowach piłkarz włożył mi na głowę swojego full capa. Czapka ładna, ale niepotrzebna. Jednak trochę w niej pochodzić mogę. 
-Jaki troskliwy- zaczęłam się trochę z niego nabijać. Sama nie wiem czemu. Po prostu udaje bad boya, a tak naprawdę zrobiłby bardzo wiele dla swoich przyjaciół. W sumie to nie mam zielonego pojęcia czy tak mogę siebie nazwać. On jest moim przyjacielem, ale czy ja jestem jego.
-Lubisz mnie denerwować- bardziej stwierdził, niż zapytał. Może troszeczkę i czasami.
-Ee tam- odpowiedziałam ze śmiechem. Jemu także złość szybko przeszła. To w nim lubię. Złości się, ale nie długo. Przynajmniej jeszcze się z nim nie pokłóciłam tak, żeby się do mnie nie odzywał. Raczej nie chcę tego robić. Wolę taki stan rzeczy jaki jest. Dobrze się z nim dogaduję i tak musi zostać. Bardzo mu ufam, lubię, szanuję i podziwiam. Chcę się z nim kumplować. Właśnie przyszli do nas nasi przyjaciele. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Czy ty masz na sobie full capa Marca?- zapytał Rafinha.
-Taaak- przeciągnęłam, gdyż nie wiedziałam o co mu chodzi. 
-Przecież on nikomu nie pozwalał dotknąć swoich czapek- zakomunikował nam Rafael, a ja zaczęłam się śmiać z niego. Mówił to w taki dziwny sposób. Jakbym co najmniej miała na głowie koronę poświęconą przez papieża. 
-Marc dawał już kiedyś Vic czapkę, ubrania, pozwolił opierać się o maskę Audi, trzymać nogi na siedzeniu- wymieniał Sergi widocznie zadowolony z siebie. 
-Aaa to ja widzę, że ktoś tu się komuś spodobał- zaświergotał Rafinha. Teraz on zaczyna. Szczerze mówiąc już mi się to znudziło. Ile można o tym słuchać? 
-Ty Rafie i nie wiem dlaczego- powiedziałam i wystawiłam mu język. O zrobił to samo. Tak oto zakończyliśmy ten beznadziejny temat. Naszym następnym przystankiem okazała się plaża. Wcześniej jeszcze odniosłyśmy nasze zakupy do aut. Cieszyłam się jak małe dziecko. Dzisiaj wyjątkowo nie mogłam się doczekać kąpieli w słonej wodzie. Od razu poszłam popływać. Spędziliśmy tak kilka godzin. Opalaliśmy się również i rozmawialiśmy na różne tematy. Akurat na kocu zostały same dziewczyny. Chłopaki postanowili poskakać sobie z klifów. Ja nie mam za dobrych wspomnień z tego, więc zostałam z Hiszpanką i Brazylijką. Gadałyśmy o modzie, sporcie, aktorach, filmach. Chyba o wszystkim. Co chwila wybuchałyśmy śmiechem. Chciałyśmy sobie zrobić zdjęcie, ale za nami pojawili się piłkarze. Rafa ich zawołała i zrobiła fotkę, którą wstawiła na portale społecznościowe z dopiskiem: "Piękne i bestie :D". Skąd się jej to wzięło? Rozmawiałyśmy o filmie pod tytułem "Bestia". Taki dla nastolatek, ale mi się akurat spodobał. Rafka i Cor postanowiły go obejrzeć, któregoś wieczoru. Musieliśmy się już zbierać, jeśli chcieliśmy iść do klubu. Szczerze mówiąc ja mogłabym pójść do jakieś nadmorskiej restauracji i posiedzieć z nimi przy lampce wina, ale perspektywa dobrej zabawy przy drinkach także jest spoko. Umówiliśmy się na godzinę 20:30 na dole przy recepcji. Pożegnałyśmy się ze sobą i weszłyśmy do pokoi. Chłopaki jeszcze poszli zobaczyć, gdzie znajduje się jakieś boisko. Oni nie potrafią przetrwać bez piłki. Cała trójka wzięła piłkę. Gdy zobaczyłyśmy ich z okrągłymi przedmiotami pod pachami, wybuchłyśmy niepohamowanym śmiechem. Oni nie wydawali się zrażeni. Swoją miłość zabierają wszędzie. Szczerze mówiąc nie potrafię sobie wyobrazić tych chłopaków, gdy wykonują inny zawód. Ten jest dla nich idealny i świetnie się w nim sprawują. Miałam jeszcze trochę czasu, więc zadzwoniłam do Antonelli. Porozmawiałyśmy tylko chwilkę, ponieważ Thiago dał o sobie znać. Takie życie matki. Mały Messi jest po prostu słodziutki. W między czasie przyszedł Bartra i poszedł do łazienki. Stwierdziłam, że zrobię ten wyjątek i go puszczę. Nadal miałam na głowie jego czapkę. Gapiłam się w ekran mojego tableta i nie miałam już pomysłów, co zrobić ze swoim życiem. W końcu uszykowany chłopak wyszedł. Miał na sobie biały, opinający się t-shirt i jeansowe spodenki. Do tego białe, sportowe buty. On w innych nie chodzi. Chyba, że musi. Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił i weszłam do łazienki. Wzięłam odprężającą kąpiel. Po wysuszeniu swojego ciała, suszyłam włosy. Postanowiłam je pokręcić. Z natury same się kręcą, ale nie aż tak. Potem się pomalowałam. Założyłam sukienkę, którą kupiłam dzisiaj. Niestety nie wzięłam butów. Musiałam po nie iść do pokoju. Wyszłam z pomieszczenia i...


Przerwę Wam w tym momencie XD Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale nie zdążyłam :/ Jest dzisiaj :) Ostrzegam, że w następnym rozdziale już nie będzie tak kolorowo :) Kilka kłótni nikomu nie zaszkodzi. A może jednak? Dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Kiedy je czytam to buźka sama się cieszy. Naprawdę jestem Wam za to wdzięczna. Macie w sobie tyle entuzjazmu, miłości i dobroci, że to nie wyobrażalne. Dziękuję kochani <3



















6 komentarzy:

  1. Przerywasz w takim momencie?! :o Oj, chyba się pogniewamy... - nie no, żartuję. :p Kurczę, ale mnie zaciekawiłaś. :D No i Marc taki kochany, widać, że się stara. <3
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że będzie jeszcze dziś. Mnóstwa weny, kochana. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDEŃKO!<3/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty nam dziękujesz? To my powinniśmy dziękować Tobie do końca życia za pisanie czegoś tak cudownego co jest dla mnie jak tlen :D ! Czekam na szybki next bo za przerwanie tego w tym momencie noo grrr! :* / wierna czytelniczka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. UGH zabić to mało powiedziane ;-;
    A co do rozdziału to cjoskdjgkpskwndnvks ❤❤❤❤❤ Marc taaaaki kochany :') i wgl oni wszyscy są świetni :') ❤
    Czekam na następny ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. i Marc padl na zawal jak ja zobaczyl :) tak na serio to rozdzial boski :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)