środa, 24 lutego 2016

Rozdział 21

"Nie byłem dobry z chemii,
nie znam wzoru na miłość".

Rano poczułam coś na sobie i jakieś śmiechy, więc postanowiłam wstać. Oczywiście zasnęłam na podłodze, gdyż z Marciem zrobiliśmy sobie maraton filmowy. A wiadomo, że wtedy układamy poduszki i koce na ziemi. Tak jest idealnie. Powoli zaczęłam otwierać oczy, a pierwsze co zauważyłam to Sergi, Leo i Anto. Zaraz obejrzałam się w lewo i zobaczyłam przytulonego do mnie Bartre. Położyłam palec na ustach, aby dać im do zrozumienia, że mają być cicho. Wzięłam delikatnie jego rękę do swojej i położyłam ją na poduszce. Przykryłam go jeszcze kocem i podeszłam do naszych przyjaciół. Przywitałam się z każdym całusem w policzek.
-Czymże zawdzięczam sobie tą miłą wizytę?- zapytałam, idąc jednocześnie do kuchni. Oni jak cienie poszli za mną. Wiedziałam, że to zrobią.
-No bo ten... No- zaczął jąkać się Lio. Ciekawe o co chodzi tym razem.
-Przeglądali Instagrama i chcieli cię nakryć z Bartrą- oznajmiła lekko rozbawiona Argentynka. Roześmiałam się cicho na te słowa. Co za idioci kochani.
-Kawy?- zaproponowałam, a oni przytaknęli. 
-Do niczego nie doszło?- dopytywał Sergi.
-Jak nie?- zdziwiłam się. Cała trójka popatrzyła na mnie jakby zobaczyli właśnie ducha- Doszło do przeprosin- dodałam obojętnie i podałam im ich napoje.
-Bardzo śmieszne Malicka- powiedział Messi, ale zaraz zaczął się śmiać, a z niego Roberto.
-Cicho- skarciłam ich. 
-Już powinien wstać, więc może go obudzę- stwierdził mój, a zarazem braciszek Marca. Kochany, co nie? Co on ma z budzeniem ludzi?
-Wiem, że twoją życiową misją jest budzenie ludzi, ale Marc poszedł spać o... No ja usnęłam o trzeciej- oznajmiłam. Oni wybałuszyli swoje oczy. 
-Co on tak długo robił?- zapytał Leo.
-Przyszedł dopiero po 23- odpowiedziałam.
-Jaki kochany- zachwycała się Antonella, co spotkało się z groźnym wzrokiem Leo. Czyżby ktoś tu był zazdrosny.
-Też mogę obudzić cię o 23 i przepraszać- powiedział dumnie najlepszy piłkarz na świecie. 
-A masz za co?- zapytała rozbawiona dziewczyna i wystawiła mu język. Ten jednak wcale się nie zraził, a wręcz przeciwnie. Przyciągnął ją do siebie i wpił się w jej usta. 
-Ludzie nie przy mnie- zakomunikowałam i wyszłam z kuchni.
-Gdzie idziesz?- zapytał radośnie Sergi.
-Ubrać się, więc macie być cicho- zagroziłam i poszłam na górę. Miałam tylko nadzieję, że dwójka wariatów nie obudzi Marca. Czasem mają naprawdę dziwne pomysły, więc mogłam się bać. Na górze od razu w oczy rzucił mi się mój misiu, którego dostałam wczoraj od piłkarza. Siedział sobie na łóżku i spoglądał na mnie. Obok na szafce nocnej stał wazon z różami. Wzięłam ubrania na dziś z garderoby i skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Włosy wysuszyłam i rozczesałam. Umyłam ząbki, a następnie pomalowałam rzęsy tuszem. Potem się ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuszki. Gotowa zeszłam na dół, gdzie siedzieli już wszyscy w salonie łącznie z Marciem, który jak widać już wstał. Nie wnikam czy z własnej woli.
-Cześć- przywitałam się z obrońcą. Oczywiście on także odpowiedział. Był jeszcze nieco zaspany.
-Co ty taka wystrojona siostra?- zapytał Sergiusz. 
-Bo idziemy z Anto na zakupy- oznajmiłam. Widziałam ten błysk w oczach Argentynki. Ona uwielbia zakupy. Chociaż nie wydaje milionów to i tak lubi sobie kupić coś fajnego. Czasami nawet chodzi tylko po galerii, żeby pooglądać, ale nic nie kupuje. 
-A my?- spytał pomocnik z miną zbitego psa. 
-Sorry chłopaki, ale Vicki sama z siebie chce iść na zakupy, więc trzeba korzystać- wtrąciła się Anto i mnie przytuliła.
-Macie klucze, zamknijcie!- krzyknęłam, gdy wychodziłyśmy. W progu zatrzymał mnie Marc.
-Poczekaj!- podszedł do mnie i stał tak, a dziewczyna odeszła od nas kawałeczek. Czekała przy bramie. Wariatka, ale kochana, najukochańsza. 
-Co tam bohaterze?- zapytałam roześmiana. On także się szeroko uśmiechnął.
-Potem musimy ci coś powiedzieć z Sergim- zakomunikował. Przestraszyłam się trochę. Któryś z nich odejdzie z Barcelony? Stało się coś? 
-Mam się bać?- spytałam tym razem już poważna. Bałam się usłyszeć, co mają mi do powiedzenia.
-Ejj, uśmiech to pozytywna wiadomość- stwierdził chłopak cały czas się uśmiechając.
-Od razu lepiej- powiedziałam. 
-Udanych zakupów- po tych słowach mnie przytulił- Pięknie wyglądasz malutka- szepnął mi na ucho. Zarumieniłam się. Wiedziałam o tym, ale na szczęście w jego ramionach prawie w ogóle mnie nie widać. 
-Dziękuję- odpowiedziałam niepewnie. W końcu się od siebie oderwaliśmy. Poszłam w stronę mojej przyjaciółki. Postanowiłyśmy się przejść.
-Wiesz, że Marc nigdy nie przeprasza?- zapytała, a ja się lekko uśmiechnęłam. 
-Wiem, dlatego jeszcze bardziej doceniam jego przeprosiny- odpowiedziałam. Taka była prawda. Uwielbiam go i wybaczyłabym mu bardzo wiele.
-I dał ci cudownego misia- powiedziała rozanielona. Zaśmiałam się z jej reakcji.
-Nie sądziłam, że tak fajnie to zrobi- wyznałam.
-Nie jesteś mu obojętna- stwierdziła Antonella. Mam taką nadzieję bo on mi nie jest. To najlepszy przyjaciel. 
-Powiedział mi wczoraj, że jestem dla niego ważna- oznajmiłam. Takie słowa docenia się jeszcze bardziej, jeśli wiesz, że wypowiedziała je osoba, która nie za często mówi o tym, co czuje. Marc jest taką osobą.
-Zmienia się przy tobie... Świetnie byście razem wyglądali- rozmarzyła się Argentynka. Co za dużo to nie zdrowo. Nie ma tak dobrze. Weszłyśmy właśnie do galerii.
-To tylko przyjaciel- powiedziałam. Potem nasze rozmowy toczyły się na przeróżne tematy. Jak zawsze z przyjaciółką miałyśmy sobie tysiące rzeczy do powiedzenia. Nawet, gdy się musimy rozstać po kilku godzinach rozmów, nadal chcemy sobie jeszcze o czymś opowiedzieć. Rozumiemy się jak nikt inny. Traktuję ją jak starszą siostrę. Kocham ją. Wróciłyśmy do mnie do domu po kilku godzinkach obładowane torebkami z zakupami. Jak szaleć to szaleć. W salonie siedzieli chłopaki i grali w Fife. jak widać nawet nie chciało im się ruszyć nigdzie tyłka. Ewentualnie gdzieś byli, ale wrócili. Marc na pewno był u siebie bo jest inaczej ubrany. Chłopaki dokończyli grę i Leo pojechał z Anto do mieszkania. Czeka mnie teraz rozmowa z braciszkiem i przyjacielem. Ciekawe o co chodzi...


Taki krótki 21. Przepraszam Was, że naprawdę krótko dzisiaj, ale niestety brak czasu. Gimnazjum daje w kość :/ Na weekendzie może będzie lepiej :) Oby do piątku XD Co mają do powiedzenia chłopaki? Czy Marc okłamał Vicki, że to coś pozytywnego? A może mówił prawdę? Co kryje się za jego zachowaniem? 

Jeszcze jedno: Jak wam się podoba postać Marca i jego zachowanie w stosunku do Vicki?

6 komentarzy:

  1. Jejku świetny ^^ Rozumiemy ale mamy nadzieję że chociaż trochę Ci popuszczą :) A co do rozdziału to jestem strasznie ciekawa co jej powiedzą :) A zachiwanie Marca co do Vicki jjest przesłodkie ale czekam na pocałunek ^^ / wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Marc jej nie okłamał i nic złego się nie wydarzy. Nurtują mnie te ich tajemnice, ale to wciąga. :D Rozdział krótki, ale przynajmniej jest.
    Marc jest tu świetny. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki go przedstawiasz. Jasne, że czasem jest wkurzający, ale potrafi być też mega słodki. <3 Gołym okiem widać, że Bartra coś czuje do Vicki, a Vicki do Bartry.
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pewne podejrzenia o co może chodzić :) więc będę czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww cudowny ❤❤ no mam nadzieję że to coś dobrego bo jak nie to nie wiem jakim cudem, ale własnoręcznie ukręce Marcowi jaja :") ale on jest taki awww w stosunku do Vicki *.* czekam na następny skarbie ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda ze taki krótki ale za to Wow ! Kurcze co mają jej do powiedzenia nie mogę się doczekać kolejnego oby jak najszybciej kochana :* ja tu palipitacji serca dostane za chwile :) /nikola3354

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu zawsze piszesz tak idealnie? ♥♥/ C. S ♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)