wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 20

"To jak piszesz i jak mówisz, 
świadczy o tym jak myślisz. 
To jak dotykasz i patrzysz, 
świadczy o tym co czujesz 
i jak odczuwasz."

Zobaczyłam piłkarza, który leżał na łóżku. Wzięłam rozbieg i rzuciłam się obok niego. Nie zareagował na to. Byłam pewna, że powie zaraz coś głupiego, ale tak się nie stało. Nie próbował być poważny. Dzisiaj nic nie udawał. Przerażało mnie to.
-Co się stało braciszku?- zapytałam zatroskana. Martwiłam się o niego. Jest mi najbliższą osobą. Nie mogę patrzeć na niego, gdy jest smutny. 
-Ty mi powiedz- po tych słowach już wiedziałam, że rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Jeszcze kilka godzin było tak cudownie, a teraz wszystko zwala mi się na głowę. Co ja znowu zrobiłam? Mam nadzieję, że go czymś nie zraniłam. Wszystko tylko nie to. On nie zasługuje na jakiekolwiek cierpienie. Jest najlepszą osobą jaką znam. Kocham go. Jak brata, ale jednak kocham. 
-Co się stało?- powtórzyłam. On zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Nie był tyle co zły, a smutny, zawiedziony, zraniony. 
-Rozumiem, że świetnie dogadujesz się z Marciem, ale jestem o niego zazdrosny. Rozmawialiśmy coś i temat zszedł na ciebie, a on mi powiedział, że Adrian był idiotą. Nawet nie ogarnął, że to powiedział. Zacząłem pytać, ale przecież to jemu powiedziałaś, a nie mi. Nie wiem o co chodzi i nie żądam, żebyś mi o tym opowiedziała bo nie mam takiego prawa. Zastanawiam się tylko, co zrobiłem źle. Dlaczego straciłaś do mnie zaufanie?- gdy wypowiedział ostatnie zdanie chciało mi się płakać. Łzy zebrały się w moich oczach. On nie może tak nawet myśleć. To nie prawda. Podeszłam do chłopaka i złapałam go za ręce.
-Ufam ci bezgranicznie i dobrze o tym wiesz. Jesteś moim bratem, moją rodziną. Pokochałam cię od pierwszego spotkania. Nie byłam gotowa opowiedzieć ci o Adrianie. Nie wiem dlaczego powiedziałam o tym Marcowi. Tak wyszło, przepraszam. Miałam ci opowiedzieć o wszystkim po wakacjach, żeby nie psuć ci humoru, ale niestety już się dowiedziałeś. Jeśli nadal chcesz wiedzieć, co się wtedy działo w moim życiu to chętnie ci opowiem- wyjaśniłam. Na jego miejscu też bym czuła się źle. Rozumiałam go doskonale. On w odpowiedzi jedynie pokiwał głową. Usiedliśmy na łóżku i zaczęłam moją opowieść. Za każdym razem, gdy do tego wracam trochę to boli. Jednak wierzę, że z każdym razem coraz mniej, a kiedyś może nawet o tym zapomnę. Sergi nie mógł zrozumieć jak ktoś mógł mnie tak traktować. Było mu mnie żal. Pocieszał mnie bardzo długo. Czułam, że nie jest smutny tylko z mojego powodu.
-Co się jeszcze dzieje?- zapytałam, a on popatrzył na mnie zdziwiony- Przecież widzę, że to nie tylko przez to chodzisz przybity- dodałam. On spuścił wzrok i nie wiedział co powiedzieć. Niestety miałam rację. Wolałam się mylić i żeby wszystko było u niego w porządku.
-Miał nikt o tym nie wiedzieć, ale... Pokłóciłem się z Marciem- wyznał, a ja nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. To nie jedyna osoba, z którą się pokłócił ten idiota. Był jakiś nieswój, a teraz dowiaduję się, że nie tylko ja jestem z nim na etapie fochów.
-Nie ty jeden... O co?- spytałam.
-Wy też?- nie wiedziałam czemu się tak dziwi. 
-Rozmawiałam z mamą przez telefon. Podała mój adres Adrianowi i złożyła sprawę do sądu o to, że za dużo dostałam w testamencie od babci. Pokłóciłyśmy się, a on stwierdził, że to i tak moja wina. Nawet nie zapytał o co chodziło. Od razu uznał, że to przeze mnie. Pierwszy raz w życiu na mnie krzyknął. Zrobiło mi się jakoś dziwnie wtedy- wytłumaczyłam. Na samo wspomnienie niedawnych wydarzeń popadałam w dość melancholijny nastrój. 
-To się nazywa smutek mała. Nie chcę go bronić bo zachował się głupio, ale daj mu czas. Zrozumie co zrobił i jeszcze będzie cię na kolanach przepraszał- pocieszające, nie powiem. Mimo to wątpię w jego przeprosiny. On przecież tak rzadko przeprasza. Chłopaki już się przyzwyczaili, ale opowiadali mi jak to było na początku. Usłyszeć od niego to głupie słowo "przepraszam" było niewykonywalne. Najpierw się na niego złościli, ale gdy go lepiej poznali, zrozumieli, że on już taki jest. 
-A ty o co się z nim pokłóciłeś?- spytałam. 
-Chciałem, żeby o czymś zapomniał, ale on nie potrafi. Tylko przy jednej osobie to robi, ale nie mogę ci nic powiedzieć. Obiecałem mu, że się nie wygadam- powiedział. Kochany z niego przyjaciel. Nie doszukujcie się w tych słowach żadnego sarkazmu. Naprawdę tak myślę. Dotrzymuje danego słowa i to jest wspaniałe. Chociaż nie ukrywam, że mówił do mnie jakimiś zagadkami. W ogóle nie rozumiem o co mu chodziło. Mam nadzieję, że kiedyś się dowiem.

*Dzień wyjazdu*
Od dnia naszej kłótni z Marciem nie rozmawialiśmy. Sergi pogodził się z bratem wczoraj w nocy. Wysłał mi sms-a, że nareszcie nie są pokłóceni. Prawda jest taka, że blondyn strasznie to przeżywał. Pierwszy raz tak długo się do siebie nie odzywali. Ja i Marc unikaliśmy się nawzajem. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa. W pokoju hotelowym spał na kanapie. Kilka razy udawałam, że usnęłam na jego łóżku, aby on położył się na tym wielkim i wreszcie porządnie się wyspał, ale on nie dawał się na to nabrać. Niby to przypadkiem wyjął słuchawki z telefonu i muzyka zahuczała w całym pomieszczeniu, upuścił coś, co robi mega hałas, zadzwonił do naszych przyjaciół, którzy wparowali z wielkim hukiem, a potem tłumaczył się, że w sumie to nic nie chciał. Dobrze wiem, że robił to specjalnie. To w nim uwielbiam. Uwielbiam w nim tą cholerną troskę. Pokłócił się ze mną, a mimo to nadal chce dla mnie jak najlepiej. Tak upłynęły nam dwa tygodnie. Dziwnie było. Brakowało mi jego durnych żartów, śmiesznych historyjek, nauki gry w piłkę... Brakowało mi rozmowy z nim. Jemu też nie było łatwo. Za dobrze go znam, aby nie wiedzieć, że nie lubi milczeć. My zawsze o czymś rozmawialiśmy. Mieliśmy tysiące, a może nawet miliony tematów, które musieliśmy przedyskutować. Za dziesięć minut wszyscy powinni być na dole. Jest dopiero przed dziewiątą. To i tak dużo lepiej, niż gdy tu jechaliśmy. Poszłam do łazienki sprawdzić czy wszystko wzięłam. Na szczęście nic nie zostało. Z pomieszczenia wyciągnął mnie Sergi. 
-Chodź mała bo jedziemy- oznajmił radośnie. Ten człowiek zawsze jest tak pozytywie nastawiony do życia. Nie ważne czy jedzie na wakacje czy do domu. 
-Jeszcze moja walizka- przypomniałam mu, ponieważ obiecał mi z nią pomóc. Rozejrzałam się jednak jej nigdzie nie było.
-Chodź już mała i nie pytaj- nakazał rozbawiony moją reakcją na brak bagażu. Zbiegliśmy po schodach, gdyż winda była zepsuta. Podeszliśmy do naszych przyjaciół, którzy o czymś dyskutowali. W końcu zaczęliśmy się rozchodzić do samochodów.
-Dzięki za zniesienie walizki- zwróciłam się do mojego braciszka. On mnie objął i zasłonił oczy. 
-Co ty robisz?- zapytałam zdziwiona jego zachowaniem. Nie wiem, gdzie mnie prowadził, ale już się bałam.
-To nie mi dziękuj bo ja tego nie zrobiłem. Daj mu szansę, on żałuje- ostatnie zdanie wyszeptał mi na ucho i wepchnął mnie do auta Marca. Hiszpański obrońca był tak samo zdziwiony zachowaniem brata jak i ja. 
-Nie zabijcie się razem, pa!- krzyknął i już go nie było. Przewróciłam tylko oczami. Wysłałam sms-a do niego.
"Czego ma żałować?"
"Nie ma tylko żałuje kłótni z tobą"
"Nie zauważyłam"
"Zaufaj mi, znam go od urodzenia"
"Zawsze możesz się mylić"
"Nie w tym przypadku"
Nic mu już na to nie odpisałam. Uważałam, że akurat w tej kwestii Roberto nie miał racji. Przez ponad pięć godzin jechaliśmy razem w samochodzie i nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. To było tak cholernie niezręczne. Dotarliśmy do naszych domów. Opuściłam nogi, które przez większość podróży spoczywały na fotelu i założyłam buty. Sama poszłam otworzyć bagażnik z zamiarem wyjęcia mojego bagażu. Wtedy przyjechał także Sergi z idealnym wyczuciem czasu. Pomógł mi z moimi rzeczami, kręcąc z niedowierzaniem głową. Był pewny, że się pogodzimy. Pokłóciliśmy się tak naprawdę o nic. Podziękowałam pomocnikowi i postanowiłam wziąć kąpiel. Po podróży poszłam spać, ponieważ byłam bardzo zmęczona. Kilka godzin w samochodzie dają się we znaki. Obudziłam się po 22. Ciekawe co ja teraz będę robić. Postanowiłam włączyć laptopa i poprzeglądać najnowsze ploteczki. 

*Narrator*
Bolało go własne zachowanie. Nie rozumiał dlaczego podniósł na nią głos. Chyba nie mógł sobie poradzić z przeszłością. Od czasu do czasu tak ma. Widział jej łzy, a to było najgorszym cierpieniem. Sam nie wiedział dlaczego tak się przejmował tym wszystkim co z nią związane. Dni mijały, a jemu coraz trudniej było przyznać się do winy. Nie chciał się przed nią wygłupić. W samochodzie nie mógł usiedzieć. Chciał usłyszeć jej głos, ale nie mógł. Między nimi wyrosła niewidzialna ściana. Nie pozwalała im na dalszą przyjaźń. Ścianę można było bardzo łatwo zburzyć, ale męska duma wzięła nad nim górę. W domu dużo myślał o tej sytuacji. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Brakowało mu jej. Czuł się winny jak jeszcze nigdy w życiu. Jest jej przyjacielem, więc powinien być obok niej zawsze i wszędzie. Męczyło go to wszystko. Chciał być dla niej kimś lepszym. Przyjaciele chyba tak mają. Przynajmniej on tak myślał. Już wiedział, co ma zrobić.

*Vicki*
Była prawie 23, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, ponieważ z nikim się nie umawiałam. Nie miałam pojęcia kto to mógł być. Przez chwilę bałam się, że to Adrian, ale szybko to wyparłam ze swojej świadomości. Otworzyłam drzwi, a przed nimi stał Marc z dużym białym misiem i kwiatami. Nie spodziewałam się go tutaj. Wpuściłam piłkarza do środka. 
-To dla ciebie- oznajmił i wręczył mi prezenty- Chciałem przeprosić. Zachowałem się jak głupek. Nawet nie spytałem o co chodzi. Jesteś wspaniałą dziewczyną i nie zasługujesz na takie traktowanie. Chcę, żebyś także wiedziała, że to co wtedy powiedziałem było kłamstwem. Nigdy tak o tobie nie pomyślałem. Twoje imię kojarzy mi się tylko z pozytywnymi rzeczami. Naprawdę przepraszam- wyznał. W jego oczach widać było smutek, żal, tęsknotę, niepewność i strach. Nie wiedział czy mu wybaczę. Bał się mojej odpowiedzi. Żal miał sam do siebie. Jego oczy wszystko zdradziły.
-Ja też tak o tobie nigdy nie pomyślałam- powiedziałam zgodnie z prawdą. Może i Marc jest taki jaki jest, ale dla mnie to wspaniała osoba. 
-Jesteś dla mnie bardzo ważna malutka- wyszeptał, a ja rzuciłam mu się na szyję. Cieszyłam się, że przyszedł i mnie przeprosił. Pierwszy w życiu powiedział do mnie "malutka". Nie przeszkadzało mi to. Przyzwyczaiłam się już do ksywek od piłkarzy. To jednak było takie słodkie.
-Ty dla mnie też- wyznałam- Nie kłóćmy się już nigdy- poprosiłam. Prawda była taka, źle zniosłam tą sytuację. Bardzo mi go brakowało. Jest niesamowitą osobą i bez niego nie wyobrażam sobie mojego życia. Zawsze powie lub zrobi coś głupiego, żartuje albo po prostu mnie denerwuje, ale i tak go uwielbiam. Jest moim przyjacielem.
-Zrobię wszystko, żeby tak było- jego słowo było dla mnie wystarczające. Miałam pewność, że tak jak powiedział tak będzie. Marc stwierdził, że zrobi mi zdjęcie z nowym przyjacielem. Oczywiście później ta fotografia wylądowała na jego profilu na różnych portalach społecznościowych z dopiskiem: "Przepraszam i obiecuję. Dziękuję, że jesteś malutka <3". To było takie słodkie. Postanowiliśmy zrobić sobie maraton filmowy. Niestety moja lodówka świeciła pustkami, więc zamówiliśmy pizzę. Oczywiście naszą ulubioną- hawajską. Miałam pierwszeństwo do wybrania filmu, więc mój wybór padł na "3 metry nad niebem". Płakałam jak bóbr, gdy Pollo umarł. Marc zdziwiony przytulił mnie mocno.
-Czemu wybrałaś film, jeśli wiesz, że będziesz płakać?- zapytał zatroskany i trochę rozbawiony. Połączenie zabójcze.
-Bo go lubię, ale to nie sprawiedliwe, że jego najlepszy przyjaciel musiał zginąć- odpowiedziałam i pociągnęłam nosem. Piłkarz odgarnął mi włosy i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. 
-Chcę ci coś jeszcze powiedzieć. Nie chciałbym, żebyś dowiedziała się od kogoś innego- powiedział po zakończeniu filmu. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Oby to nie było nic złego. Błagam, niech to będzie jakaś pozytywna informacja. 
-To mów- stwierdziłam i posłałam w jego stronę uśmiech. 
-W dniu, w którym się pokłóciliśmy była rocznica śmierci moich rodziców. Wariowałem. Zastanawiałem się nad ponowną próbą zemsty. Tym razem nie chciałem się wycofywać. Powiedziałem o tym Sergiemu. On nie chciał o tym słyszeć. Chciał wybić mi ten pomysł z głowy, ale nie potrafił. Brakowało mi tak cholernie rodziców. Chciałem się upić, ale Roberto mnie pilnował. On jedyny o tym wiedział. Nie pozwolił mi zrobić nic głupiego. W pokoju też chciał mi wybić moje głupie pomysły z głowy. Powiedział, że muszę zapomnieć, ruszyć dalej, nie oglądać się za siebie bo mam przyjaciół, którzy kochają mnie jak nikt inny. Stwierdził, że muszę wziąć się w garść. Wymieniliśmy kilka ostrych zdań i doszło do kłótni. Wtedy, gdy rozmawiałaś z mamą to nie wytrzymałem. Przez cały dzień myślałem o tym jak to by było mieć mamę, tatę. Ty się z nimi pokłóciłaś i wybuchnąłem. Jeszcze raz za to przepraszam malutka- wyznał, a ja byłam zszokowana. Nie dziwię się mu. Z moich oczu popłynęły łzy. To co czuł musiało być straszne.
-Nie płacz- poprosił i otarł moje policzki ze słonej cieczy. 
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Pomogłabym ci jakoś- było mi go tak bardzo szkoda. Nie potrafię wyrazić tego słowami. Teraz po części rozumiem co miał na myśli Sergi.
-Nikomu o tym nigdy nie mówiłem... Wiedziała tylko panda. Już nie płacz, już jest ok- jego słowa sprawiały, że chciałam zrobić wszystko, aby nigdy więcej nie musiał się tak czuć. Naprawdę, oddałabym wszystko, by nigdy więcej nie czuł tego bólu. On na to nie zasłużył. 
-Sergi miał rację. Musisz ruszyć z miejsca. Nigdy nie zapomnisz, ale obiecuję, że zrobię wszystko, żebyś nigdy więcej nie zastanawiał się nad tymi głupimi zemstami- zakomunikowałam. On tylko mnie przytulił i pocałował w głowę.
-Wybiłem sobie to z głowy, przecież beze mnie sobie nie poradzisz maluchu- zażartował. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 
-Ejj!- walnęłam go w ramię tak dla zasady. 
-Teraz ty mi jeszcze powiedz o co pokłóciłaś się z mamą- poprosił. 
-Złożyła pozew do sądu o testament babci... Wiesz jakie zdanie mają moi rodzice na ten temat, a poza tym podała mój adres Adrianowi- opowiedziałam mu w skrócie, a on wytrzeszczył oczy.
-Temu, który cię bił?- zapytał nie dowierzając.
-Tak- odpowiedziałam zrezygnowana. Myśl, że ten psychopata może się tu pojawić zwyczajnie mnie dobijała.
-Przecież jak tylko się tu pojawi to go zabiję- stwierdził pewnie piłkarz. Można by było pomyśleć, że żartował, ale nie. On mówił to na serio.
-Dobra, już dobra mój bohaterze koniec smutów na dziś- zarządziłam. On zaczął się śmiać.
-Bohaterze mmm- powiedział i zabawnie poruszył brwiami. Pośmialiśmy się trochę, a potem Marc włączył "Szczęki". Coś czuję, że na noc to nie był dobry pomysł...

Taka krótka 20 :) Boże już 20 rozdział, a nadal nie ma pocałunku XD Musiałam ich pogodzić :) Miałam pomysł, aby dłużej byli pokłóceni, ale nie dałabym rady. Słaba jestem, ale cóż :D Jak wam się podoba? Co myślicie o relacji Marca i Vicki? Co miał na myśli Sergi? Kto jest tą jedyną osobą? 

Dzisiaj meczyk z Arsenalem :) Całym serduchem jestem z naszą ukochaną Barceloną. Wierzę, że im się dzisiaj uda. Nie może być inaczej :) Visca el Barca!
























11 komentarzy:

  1. Po pierwsze ja tez nie wytrzymałabym dłużej świadomości że są pokłóceni, po drugie to nic że nie ma jeszcze pocałunku jakos to przeżyje hehe(ale cały czas na niego czekam ) po trzecie tą osobą o której mówił Sergi napewno jest Vicki :) całość boska na serio płakałam :) Czekam z niecierpliwościa na next :) jestem ciekawa jak to bedzie z tym Adrianem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc będę czekć:)

      Usuń
    2. Jejku płakaś? Mam nadzieję, że obowiązki pozwolą mi na szybkie dodatnie następnego rozdziału :)

      Usuń
    3. Tak sb myśle , ale to tylko oczyiście moje sugestie :) skoro teraz Adrian będzie wiedział gdzie mieszka Vicki to ona powinna sie przeprowadzić chociaż na jakiś czas i tu mam na myśli Marca :)

      Usuń
  2. Boziu, jak zawsze boski *-* Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana jesteś boska!
    Rozdział powalający!
    To chyba jeden z nielicznych blogów na którym rozdziały pojawiają się często i są tak doskonałe <3
    Tak strasznie Cię za to podziwiam ;*
    A co do naszych bohaterów,to dalej oczekuję pocałunku ;3 Skoro czekamy na niego tylee czasu to musi on być idealny! Ale o to się nie martwię, Ty już znajdziesz na to sposób ;>
    Czekam na szybkiego nexta <3/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwh fkpsmdkakdslndososnc kocham to kocham ❤❤❤❤ i Sergi taaaaki kochany ❤❤ serce mi urosło jak Marc ją przeprosił ❤❤ kiedyś czytałam takie ff gdzie pierwszy pocałunek był dopiero w 100 rozdziale :") ale mam nadzieje że ty kochasz swoich czytelników i buzi buzi bd szybciej ❤❤ xdd nie mogę sie doczekać następnego ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział popłakałam się czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!Aż się łezka w oku kreci :')
    Czekam na next <3 i zapraszam do mnie na opowiadanie o Neymarze :*
    http://opowiadania-neymar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś niesamowita ale mówię Ci to ciągle ten rozdział taki słodki !!! Czekam na szybki długi i równie ciekawy next/wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  8. Ajaj, cudny! Lecę czytać następny. ;*

    PS Ja też zawsze ryczę w tym samym momencie podczas "3MSC" <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)