niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 19

"Ograniczaj zaufanie do minimum,
nawet najlepszy przyjaciel zawodzi".


Wyszłam z pomieszczenie i... I wpadłam na Marca. Złapał mnie za łokcie, abym się nie przewróciła. Spojrzałam mu w oczy, a on zrobił to samo. Ma piękne oczy. Szybko jednak ocknęłam się z tego dziwnego amoku. Nie chciałam o nim myśleć. Nie w taki sposób. Nie chciałam myśleć o żadnym mężczyźnie. Jestem tylko ja. Nikt nie będzie w stanie mnie nigdy skrzywdzić. Już na to nie pozwolę. Nie chcę być biedną dziewczynką, którą można wykorzystać. Nie chcę znowu cierpieć.
-Ładnie wyglądasz- powiedział. Wydawało mi się, że chce się uśmiechnąć, ale jednak tego nie zrobił. Jest pełen sprzeczności. Jest zmienny. Nie może się zdecydować kim ma być. Są tylko dwie opcje, które posiada każdy z nas. Możesz być sobą albo założyć maskę i przez całe życie udawać. On też ma taki wybór. Nie może się zdecydować. A ja nie mogę zdecydować się jak żyć i czy w ogóle żyć. Jest pięknie, ale czasami przychodzi taki moment, kiedy chcesz zakopać się pod kołdrę i zapomnieć o swoim istnieniu. W łazience stałam przed lustrem i patrzyłam na siebie. Widziałam kogoś zranionego. Miałam na sobie czerwoną sukienkę, a babcia uwielbiała mnie w tym kolorze. Zawsze mówiła, że barwy Barcelony są święte. Sama jednak wolała inne kolory. Oddałabym wszystko, aby była teraz obok mnie. Powinnam żyć teraźniejszością, ale nie umiem. Myślę o przyszłości, ale moje plany nie mogą się udać. Muszę najpierw uporać się z przeszłością. Jak mogę ruszyć na przód, gdy wciąż oglądam się za siebie? Ktoś może powiedzieć, że babcia umarła dawno. Minęło przecież kilka miesięcy. Owszem, minęło. Czas mija, ale ból nie. Nie wiem z kim mam porozmawiać o swoich problemach. Coś niedobrego dzieje się w mojej głowie. Nie potrafię pozbyć się tych okropnych wspomnień. Czasami budzę się w nocy z koszmarami. To już wcześniej miało miejsce. Chciałabym teraz iść do babci i jej opowiedzieć o tym co czuję. Wiem, że mam Anto, Coral, Rafaelle... Ale one nie wiedzą wszystkiego. Rafie i Anto opowiedziałam skróconą wersję, a Cora nic nie wiem. Nigdy nikomu nie powiedziałam co tak naprawdę czułam przez te wszystkie lata. Nawet babci. Nie chciałam jej martwić. Stop! Masz się dzisiaj dobrze bawić. Bądź wreszcie szczęśliwa. Pamiętaj, że inni mają gorzej. Zaśmiałam się w duchu sama z siebie. Nie lubię tych słów. Każdy ma swoje mniejsze lub większe piekło. Niektórzy sobie tylko lepiej z tym radzą. 
-Dziękuję- odpowiedziałam i odsunęłam się od niego. Za długo tak staliśmy- Założę jeszcze buty i możemy iść- dodałam i skierowałam się w stronę mojej walizki. Wyjęłam z niej czarne koturny, które zamierzałam włożyć. Usiadłam na wielkim łóżku i chciałam zapiąć buty. Moje ruchy obserwował piłkarz. Popatrzyłam na niego, ale on dalej nie odrywał ode mnie wzroku.
-Zostańmy w hotelu- wypalił. Byłam zdziwiona jego propozycją. Wydawało mi się, że cieszył się z wyjścia do klubu z przyjaciółmi- Widzę, że jesteś smutna- dopowiedział. Nie jestem. Zagubiona, a smutna to nie to samo. Czasami trzeba przemyśleć kilka spraw. Ja postanowiłam dzisiaj odciąć się od przeszłości. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale na pewno coś wymyślę. 
-Będzie fajnie, chodź- powiedziałam i się szeroko uśmiechnęłam. Taka zabawa dobrze mi zrobi. 
-Porozmawiasz ze mną o tym jutro?- zapytał. Nie wiedziałam czy ja tego chcę. Nie wiedziałam czy on tego chce. Nie byłam niczego pewna. 
-A będziesz chciał mnie słuchać?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a on tylko posłał mi jeden ze swoich uśmiechów. Wtedy już znałam odpowiedź.
-Ciebie zawsze mała, a teraz idziemy bo i tak jesteśmy spóźnieni- zakomunikował. Tak też zrobiliśmy. Zjechaliśmy windą na dół i poszliśmy w kierunku recepcji. Czekali tam na nas już nasi przyjaciele. Wtedy znowu coś mi się przypomniało. Sergi o mnie tak dba, a ja nadal nie powiedziałam mu o mojej przeszłości. Chcę to zmienić. Po wyjeździe mu o wszystkim opowiem.
-Co wy tak długo zawsze?- zapytał roześmiany Rafael. Chodziło mu tylko o jedno, więc dostał w ramię od swojej dziewczyny. Jednak nie przejął się tym i przyciągnął ją do siebie, aby potem pocałować w czoło. Według mnie to naprawdę słodki gest. 
-Ty sobie uważaj bo to moja ukochana siostrzyczka- zagroził mu Roberto. Hiszpański pomocnik objął mnie jedną ręką, a drugą Coral. Tak też wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się do najbliższego klubu. Nie chciałam dzisiaj pić alkoholu. Miałam nadzieję trzeźwo myśleć przez cały wyjazd. Szliśmy jakąś uliczką, a z lokali słychać było tradycyjną hiszpańską muzykę. Sergi porwał mnie do tańca już tutaj. To samo zrobili inni chłopcy. Zabawili się w odbijanego i takim oto sposobem każdy tańczył z każdym. Naszych śmiechów nie było widać końca. Piłkarze musieli rozdać kilka autografów, ponieważ zostali rozpoznani. Zrobili sobie także zdjęcia z fanami, którzy byli wniebowzięci. Ja też tak kiedyś miałam. Pamiętam jak zobaczyłam po raz pierwszy chłopaków. Moja mina była zapewne bezcenna. W końcu dotarliśmy do celu. Impreza była naprawdę fajna i cieszę się, że przyszliśmy. Wróciliśmy do hotelu dopiero nad ranem. Byliśmy zmęczeni, chłopaki trochę pijani, ale szczęśliwi. Warto było ruszyć tyłek. Dzień zapowiadał się dobrze. Ale jak to mówią: "Nie chwal dnia przed zachodem słońca". Położyłam się do łóżka razem z Marciem. Jak to brzmi. Odespaliśmy sobie noc, a potem zeszliśmy na śniadanie. Marc był trochę nie w humorze dzisiaj. Może ma kaca. Nie chciałam się nad tym głębiej zastanawiać. Kiedyś mu przejdzie. Przyzwyczaiłam się już chyba do jego humorków. To nie jest żadna nowość. Na dalszy ciąg dnia nie mieliśmy żadnych planów. Każdy wrócił do swojego pokoju. Panowała dość dziwna atmosfera. Czułam, że Sergi jest na mnie o coś zły. Bałam się z nim nawet porozmawiać. Położyliśmy się z Batrą na łóżku i oglądaliśmy jakiś film w telewizji. Nie wiem jaki miał tytuł, ale był w miarę ciekawy. Nagle zadzwonił mój telefon. Myślałam, że to Anto albo Raquel, więc podbiegłam do komody, na której leżała komórka cała w skowronkach. Na wyświetlaczu jednak ukazał się zupełnie inny napis: "Mama". Odebrać czy nie? A może to coś ważnego? Może zmienili zdanie i chcą się pogodzić? Przeciągnęłam zieloną słuchawkę.
-Cześć mamo- przywitałam się. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać w stosunku do niej. Byłam zdezorientowana jej telefonem. Długo się nie odzywali. W sumie ja też tego nie zrobiłam.
-Hej, potrzebny mi twój adres- zakomunikowała na wstępie. Pierwsza moja myśl: przyjadą i mnie odwiedzą.
-Nie ma mnie teraz w Barcelonie- poinformowałam rodzicielkę. 
-Ale i tak mi go podaj- poprosiła. W końcu się zgodziłam- Kiedy będziesz w Barcelonie?- spytała.
-Chcecie mnie odwiedzić z tatą? Za dwa tygodnie wracam- wyjaśniłam i czekałam na odpowiedź. 
-Nie, ale Adrian tak- powiedziała, a ja myślałam, że się przesłyszałam. Moje wyobrażenia w jednej chwili przestały istnieć. Rodzice wiedzieli, co mi zrobił. Musiałam im kiedyś powiedzieć. Babcia bardzo na to nalegała. Wiedzą, a mimo to... Nie mieściło mi się to w głowie.
-Nie dawaj mu mojego adresu!- wykrzyczałam do słuchawki. 
-Nie dramatyzuj. Jesteś dorosła i musisz wreszcie z nim porozmawiać- oznajmiła, a ja chciałam zniknąć. Porozmawiać? Ja się go nadal boję. 
-Nie mam o czym z nim rozmawiać- stwierdziłam twardo. Taka była prawda. Nie miałam mu nic do powiedzenia.
-On się zmienił- broniła jego i swojego zdania uparcie. 
-Ale ja się nie zmieniłam i nie chcę go widzieć!- wykrzyczałam kolejny raz dzisiejszego dnia. Zapowiadało się, że będzie tak pięknie.
-Aa i informuję cię, że byliśmy z tatą u prawnika. Spodziewaj się pisma- tego było już za wiele. Rozłączyłam się. Nie chciałam już z nią rozmawiać. Niepotrzebnie odbierałam. Odłożyłam telefon na półkę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że Marc cały czas jest w pokoju. Jestem idiotką.
-Przepraszam za tą scenę, ale pokłóciłam się z mamą- powiedziałam. Było mi naprawdę głupio, że musiał tego wszystkiego słuchać. 
-Ostatnio nie jesteś sobą- stwierdził. Czy on właśnie uznał, że to była moja wina? 
-To nie przeze mnie się pokłóciłyśmy- wyjaśniłam. Tak dla jasności. Przez chwilę nie mogłam uwierzyć, że właśnie o to mu chodziło. Jednak nic nie trwa wiecznie. Czasami myślisz, że kogoś znasz, ufasz mu, a potem spadasz na ziemię. Takie upadki bywają bolesne. Tan taki był.
-Jasne... Szanuj lepiej rodziców, a nie- powiedział ostro, a mnie zatkało. Przez chwilę zapomniałam języka w buzi. Nie spodziewałam się takich słów po nim.
-Gówno wiesz, więc się nie wypowiadaj!- krzyczałam. Nie mogłam tego znieść. Myślałam, że on jest inny. Uważałam go za przyjaciela. Kolejny raz się pomyliłam. 
-Jesteś gówniarą, która sama stwarza sobie problemy!- pierwszy raz na mnie krzyknął. Nigdy tego nie zrobił. Zawsze się hamował. Nie mieliśmy wiele okazji do kłótni, ale czasami dawałam mu popalić. Jednak to właśnie dzisiaj pierwszy raz w życiu usłyszałam jak na mnie krzyczy. 
-A ty zapatrzonym w siebie dupkiem! Oceniasz wszystkich, ale nie widzisz swoich błędów- musiał już nas słyszeć cały hotel. 
-Idź się poużalaj nad sobą bo starzy są źli! Pomyśl czasem o innych egoistko- każde kolejne słowo bolało coraz bardziej. Oboje rzucaliśmy w siebie coraz to ostrzejszymi słowami. Gdzie jest ta granica?
-Jesteś skończonym kretynem, który myśli, że świat kręci się wokół niego, ale tak nie jest- powiedziałam. Nie mogłam się uspokoić. Widziałam po nim, że on też nie.
-Głupia lalka, która myślała, że ją lubię... Żałosne- te słowa spowodowały, że łzy napłynęły mi do oczu. Nie chciałam przy nim płakać. Chwyciłam telefon i skierowałam się do wyjścia. Odwróciłam się jeszcze i na niego spojrzałam.
-Myślałeś, że się przyjaźnimy... Żałosne- powiedziałam coś podobnego, po czym trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Na korytarzy wpadłam na Coral. Szła smutna i jakaś nieobecna. 
-Co jest?- zapytałam przyjaciółki. 
-Właśnie do was szłam... Sergi jest jakiś smutny. Nie chce mi powiedzieć o co chodzi- wytłumaczyła. Przypomniałam sobie o zachowaniu przyjaciela przy obiedzie. Już wtedy był cichy, smutny, zły. Odpowiadał półsłówkami. Nie był sobą.
-Pójdę z nim porozmawiać- zaoferowałam. 
-Dziękuję, będę u Rafy- poinformowała i poszła dalej. Widziałam jak się o niego martwi. Kochają się ponad wszystko. Gdy jedno ma zły dzień, drugie także. Gdy się cieszą to razem. Wszystko przeżywają podwójnie. To jest piękne. Zapukałam do drzwi obok, ale nie czekałam na zaproszenie. Sam mnie tego nauczył. Na same wspomnienia, gdy Sergi wchodził do mnie jak do siebie, uśmiech gościł na mojej twarzy. Zobaczyłam piłkarza, który leżał na łóżku. Wzięłam rozbieg i rzuciłam się obok niego. Nie zareagował na to. Byłam pewna, że powie zaraz coś głupiego, ale tak się nie stało. Nie próbował być poważny. Dzisiaj nic nie udawał. Przerażało mnie to.
-Co się stało braciszku?- zapytałam zatroskana. Martwiłam się o niego. Jest mi najbliższą osobą. Nie mogę patrzeć na niego, gdy jest smutny. 
-Ty mi powiedz- po tych słowach już wiedziałam, że rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych. Jeszcze kilka godzin było tak cudownie, a teraz wszystko zwala mi się na głowę. Co ja znowu zrobiłam? Mam nadzieję, że go czymś nie zraniłam. Wszystko tylko nie to. On nie zasługuje na jakiekolwiek cierpienie. Jest najlepszą osobą jaką znam. Kocham go. Jak brata, ale jednak kocham. 


Taakk... 1:10 :) Nie ma to jak obejrzeć film i o 23:51 dostać olśnienia. Jak widać "Tylko ciebie chcę" działa cuda :) Dobra wiadomość to taka, że wiem już jak to się potoczy. A zła, że wracam do szkoły i znowu nauka, co równa się zmniejszeniem czasu na bloga :( Jak myślicie o co chodzi Sergiemu? Czy ma to związek z Marciem? Czy główni bohaterowie się pogodzą? Po co Adrianowi adres Vicki? Jak Polka poradzi sobie z przeszłością i kolejnymi problemami? Wróci do Polski, a może wyjedzie? Zostanie w Barcelonie? Co będzie dalej? Czekam na Wasze pomysły. Buźka ;*



















6 komentarzy:

  1. Jesteś najlepsza! Muszą sie pogodzić ale nie tak od razu :* Ale Vicki musi zostać!<3 /wierna czytelniczak

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę,że Adrian znowu będzie chciał jej zrobić krzywdę,ale Marc na to nie pozwoli.
    Sergi i Marc są obrażeni,więc humor Roberto na pewno ma związek z Bartrą.
    Mam nadzieję,że Vicky i Marc sie pogodzą i to szybko. ;D
    Czekam na kontynuację :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Za ta klotnia ewidentnie kryje sie jakies drugie dno , cos musialo sie wydarzyc ze Marc tak sie zachowuje jestem pewna ze napewno tak nie mysli :) Co do Adriana to on cos napewno namiesza :) Mam nadzieje ze szybko sie pogodza i Marc jej nie zostawi z problemami :) Czekam na szybki next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale cudowny! <3
    Niech się szybciutko godzą ;3
    Mogę się domyślać co będzie dalej, ale Ty i tak mnie zaskoczysz ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg już myślałam że będzie coś typu 'zastałam Marca w samych bokserkach' albo wgl bez majtek a tu tylko na niego wpadła haha xd ja pikole jak rodzice mogą być takimi... tacy... kurde no brak mi słów... i omg Sergi on jest chory czy jak?! Ja nje moge ale mnie wystraszyłaś :o i na dodatek keszcze ta kłótnia z Marciem :o rany oby wszystko sie ułożyło c; czekam na następny misiu ;**

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :)